Tymczasem niepostrzeżenie ogródek zaczął już nas karmić. Pojawiły się brokuły, patisony, groszek zielony, bób, buraczki, marchew, seler liściowy oraz pomidory w folii. Dziś na obiad pierwsze leczo (przyrządzam je na oryginalny cygański sposób).
Wczoraj poszła do nieba i na pieczyste pierwsza kaczka. Nie my ją zjemy, ale klient miastowy. Wyglądała dość mikro, a po oskubaniu okazało się, że zaczęła już przybierać tłuszczem, a tuszka ważyła 2,5 kilograma, całkiem dobry wynik.
Sprzedaż dwóch takich kaczek, no, dwóch i pół, może zwrócić nam koszty zakupu i karmy dla całej czeredki. Jeśli tylko znajduje się kupiec jest to całkiem dobra hodowla na dorobienie sobie w gospodarstwie, w sezonie letnim, i dodatkowo nakarmienie własnych domowników za darmo. Gęsi są jeszcze bardziej cenne i cięższe, choć muszą rosnąć co najmniej do jesieni. Są jednak o tyle wygodniejsze w obsłudze, że w dużej mierze pasą się na łące i nieużytkach całe dnie i nie trzeba jakoś specjalnie ich dokarmiać. Gorzej się je jednak skubie i oprawienie tuszki jest pracochłonne, czasem wymaga sposobu. Bo polewanie wrzątkiem czy prasowanie żelazkiem niewiele przy dużej gęsi skutkuje, poza tym niszczy pierze.
Pewna kobieta na Dąbrowie pokazała nam swoją technologię skubania, na gorącym, naładowanym parującymi kartoflami parniku. Kiedy jednak parnika nie było, uskuteczniłyśmy własny parniko-podobny wynalazek. Postawiłam metalową miednicę na rozpalonej kuchni z gorącą, parującą wodą, na miednicy siatkę rozpiętą na drewnianej ramce (zwykle służyła nam do suszenia grzybów na piecu) i gęś leżała na owej siatce. Tym sposobem nie stygła i można było ją oskubać, nie niszcząc piór. Pióra z naszej gęsiej hodowli mamy do tej pory w worku, czekają na zdarcie. Zebrana ich ilość nadaje się na zrobienie dużej poduszki lub dwóch mniejszych.
Niestety, nie ma już skupu pierza, który niegdyś był przy GS-ach i oprócz odstawienia żywca gęsiego kobiety dodatkowo dorabiały sobie sprzedażą piór, zbieranych czasem z gęsi dwukrotnie.
A poza tym robimy kolejne poprawki do projektu. Urzędniczka, która decyduje o akceptacji jest na urlopie, więc nie ma pośpiechu. Nic to, że umówiony majster nie będzie już miał czasu na robotę, bo ma inną na względzie w przyszłości... co to urzędnika obchodzi? Wciąż rozważamy rezygnację z umowy, choć jeszcze i tym razem wynik pozostawiamy losowi.
Nie wiem czy nie za daleko ale skup pierza jest w Czarnej Wsi Kościelnej (gmina Czarna Białostocka)
OdpowiedzUsuńDzięki, dobrze wiedzieć. Choć przy tej ilości, którą w tej chwili mamy nie opłaca się tak daleko jechać. Chyba, że przy okazji. ;-) E.
OdpowiedzUsuń