No, i wkraczamy w strefę uspokojenia. Jeszcze nie ciszy. Festiwal sprowadził ludzi, znajomych, nakręca spotkania, rozmowy, i to teraz się jeszcze wciąż dzieje. Dwa kolejne wieczory koncertowe odbyły się w swoistym nastroju, inaczej, niż zawsze. Drugi koncert odbyłam na stojąco, w grupie śląsko-warszawskiej, popijając słowackie wino. Które zaszumiało mi w głowie, do tego stopnia, że dałam się Michałowi "porwać" do tańca. Na drugi dzień zaś odlotowy nastrój utrzymywał się aż do wieczora. Winowy kac dobrze mi robi na... jasnowidzenie i intuicję. Czego zwykli ezoterycy, ćwiczący swe ciała i umysły jogą, medytacjami, głodówkami i dietami bezalkoholowymi, nigdy nie doświadczają, twierdząc, że trzeba być czystym jak szkło, by duchowe oko się otworzyło. Hm, jestem zwyczajnym człowiekiem. W moich żyłach płynie krew chłopsko-szlacheckich, słowiańsko-germańskich przodków o dość ponurej pokoleniowej pamięci zaklętej w genach. Owóż, nie potrza mi być czystą lśniącą jak szkło. Ale dobrze najedzoną i napitą, owszem. Zresztą wieduni tak mają. Jedzą, piją, lulki palą, zakazy łamią, jako ten Rasputin także. I nie szkodzi to ich trzeciemu oku. Ale zejdźmy na ziemię.
W gościach o poranku zjawił się Gieno M. i żeśmy sobie trochę pogadali nie tylko o serach i przyrządzaniu koźlęciny. W każdym razie dostał ode mnie w prezencie moją książkę "I-Cing - Księga Źródła". Bo Księga była właśnie molestowana w kilku tematach. Pozytywnie dla przyszłości polskich serów zagrodowych, jak myślę.
Koncert niedzielny skończył się dość wcześnie, niedługo po zachodzie słońca, ze względu na odjazd darmowego pociągu festiwalowego do Warszawy. Niestety, nie mogłyśmy posłuchać Słomy i Przedwietrza, podobno było świetnie, ale grali akurat w porze obrządku. Wieczór muzyczny zakończył Todar z WZ Orkiestrą. Wprowadził nastrój, melodię, rosyjskość, poezję, piękny, mocny, dźwięczny głos, harmonię i dowcip. I było bardzo przyjemnie. Bisował i bisował. Publiczność czeremszańska bardzo go lubi i zna, jest tu częstym gościem.
I w ten sposób następuje powrót do codzienności. Co prawda w zwolnionym tempie, bo trwają jeszcze warsztaty, białego śpiewu, no, i nie wszyscy znajomi już wyjechali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz