13 lutego 2012

Pogoda na pizzę... po podlasku

Łacio zniknął jeszcze dwa razy, i pojawiał się po kilku dobach, teraz znowu jest. No, był jeszcze godzinę temu...
Dni mijają w skupieniu. Dlatego nie sposób ich opisać, bez wnikania w głąb tego, czym się zajmuje moja głowa. Bo na zewnątrz jest podobnie, bez zmian.
Oprócz może dwóch spotkań towarzyskich, z których jednak nic jak zawsze szczególnego nie wyniknęło, poza miłym spędzeniem czasu i dobrą wyżerką. Na ich bazie Ania została natchniona kulinarnie. Ćwiczy mnie teraz w robieniu pierożków (jakoś sama najlepsza jest w gębie w tej sprawie, i jej jedyna czynność to przygotowywanie i wałkowanie ciasta).


Z kapustą i grzybami oraz z bryndzą. Po pewnych eksperymentach stwierdzam, że bryndza lepiej wypada sama, jako nadzienie, niż np. z dodatkiem ziemniaków i cebulki, jak w pierogach ruskich.
No, a jak pierożki z kapustą, to też czerwony barszcz! I tak niepostrzeżenie dzięki kontaktom z jaroszami, weszłyśmy w kolejną fazę postną, choć bez okazji.
Mir zainspirował Anię do robienia pizzy. On jest zawsze doskonały w tym, co robi. Jego pizza była wyśmienita. Zdradził tajemnicę cienkiego ciasta do pizzy. No, i teraz warzy się wsio, aby wylądować na brytfance w rozgrzanej ścianówce na kilka minut. Polane pastą pomidorowo-paprykową naszej roboty na początku jesieni. Oby w brzuchu miejsca starczyło!
Mrozy zaś opadają z wolna, acz stale, co widzę wyraźnie po wzrastających szybko humorach ptactwa, kóz i kotów.
Oto relacja z ostatniego podwórzowania dzieciaków, i nie tylko.




2 komentarze:

  1. U nas tygodniowa zima juz wlasciwie sie skonczyla...a szkoda, bo tej szaroburej, wilgotnej pogody nie lubie. Cala ta Anglia odbija mi sie na...stawach!
    Kotka nasza na polmetku, w polowie marca rodzina powinna sie powiekszyc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierogi z bryndzą...aż się rozmarzyłam! U nas też mrozy odpuściły. Za to śniegu napadało. Koty zapadają się po boczki:-)))
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń