2 stycznia 2012

Zdrowie w cenie

Trudny to był dzień, dla służby zdrowia, i dla chorych. Mimo, że zjawiłyśmy się w ośrodku zaraz po nakarmieniu zwierząt, czyli tak jakoś po dziewiątej, wszystkie siedzenia w poczekalni były zajęte. Obłożnie chorych może kilkoro, reszta to starsi panowie dyskutujący o polityce, czekający na przepisanie stałych lekarstw. Żeby dołożyć Ani boleści w oczekiwaniu, pani w okienku nie znalazła karty, wypisanej przy pierwszej wizycie i wręczyła jej trzy płachty papierów deklaracyjnych zadrukowanych po obu stronach, do wypełnienia, aby założyć nową kartę.

- Ale ja już byłam u pana doktora. Zdaje się dwa lata temu.

- Nie szkodzi. Turystom zakładamy karty jednorazowe.

- No, ja tutaj mieszkam, nie jestem turystką.

- Nie szkodzi - powtórzyła pani i wręczyła numerek do lekarza (13)... nadeszłej po nas osobie.

Trudno, usiadłyśmy na zwolnionym akurat krześle (ktoś się zniecierpliwił i wyszedł pewnie jeszcze sklepy oblecieć) i Ania zajęła się wypełnianiem procedur. Kiedy skończyła i pani wypisała jej nową stałą kartę pacjenta, starannie obejrzawszy wypis z banku, że KRUS opłacony, no, i przepisawszy z niego dane, które miała na deklaracjach właśnie wręczonych, dostała swój numerek, 18.

Jakaś starsza kobieta miała zaraz problem, bo przecież od dziś zaczęły obowiązywać nowe, centralnie zaplanowane ceny kilku tysięcy leków (a minister upublicznił je ok. 24 godziny przez wejściem w życie). Z listą stałych leków pani z recepcji odsyłała wszystkich jak leci do lekarza. A kiedy lekarz raz wyjrzał na poczekalnię i ktoś go zapytał, czy pampersy też są na nowej liście, wzruszył jedynie ramionami i powiedział:

- Z tym pytaniem proszę prosto do ministra, a najlepiej premiera list pisać. Nie do mnie!

Nasz pan doktor zapewne wiele w swoim życiu widział i przeszedł, bo jest rześkim osiemdziesięciolatkiem, ale widać było podirytowanie. Zamknął się zaraz w gabinecie, nad którym wisi obraz orła polskiego, obok krzyż katolicki, a z drugiej strony prawosławna ikona Matki Boskiej.

- Tego naszego premiera tylko za jaja wziąć i powiesić - stwierdził ktoś od pampersów.

- No, pan minister młody, zdrowy to i chorym nie współczuje - stwierdziła filozoficznie kobieta pod okienkiem.

- Jeszczo by! - parsknęli zgodnie starsi panowie od polityki - Szczob minister choryj buw!

Nie usiedziałam. Wibracje panujące w przychodniach nie-zdrowia prędko wpędzają mnie w cudze dolegliwości na zasadzie telepatycznego przejęcia. Kiedy wyskoczyłam do sklepu po chleb okazało się, że kuleję, bo tak zaczęły rwać mnie oba kolana.

Ania też już ledwie zipała, odwiozła mnie zatem do domu z zakupami, sama cokolwiek jeszcze zjadła na wzmocnienie sił, ledwie przełykając zatkanym gardłem, wzięła sobie książkę do czytania i pojechała z powrotem, wysiadywać w kolejce. Zdążyłam w internecie posiedzieć, drwa przywieźć, obiad naszykować, nabić piec c.o., podrzucić kozom siana, rozpalić i ugotować żurek, gdy wreszcie wróciła.

- Lekarz zajrzał do gardła, powiedział, że źle to wygląda i może się wrzód zrobić.

Dostała antybiotyk, bakterie osłonowe na żołądek i zalecenie leżeć. No, to do łóżeczka, spać.

4 komentarze:

  1. Oby Ania szybko wyzdrowiała, przesyłam dla niej gorące pozdrowienia i masz racje, do łóżka leżeć i obyśmy zdrowi byli i nie musieli w tych kolejkach wysiadywać.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziewczyny zdrowia zdrowia i jeszcze raz zdrowia czytam waszego bloga od niedawna i jestem nim zachwycony mam bardzo podobne marzenie żeby na początek wynająć gospodarstwo gdzieś pod warszawa i mieć tam swoja wymarzoną krowę rasy jersey kilka kóz konia i kury ozdobne które już mam na razie u rodziców :)ale dosyć o mnie jeszcze raz szybkiego powrotu do zdrowia i wszystkiego dobrego na nowy rok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakaś plaga chyba choróbsk, porządnej zimy nie ma, bakterii nie wymraża wiec mnie do tej pory cały sezon zdrową też powaliło. Na razie walczę sama, nie mam zdrowia na to co jak widać dzieje się w przychodniach;]
    Zdrówka zatem!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy plaga to nie wiem. Ja się mam dobrze, zatem to żaden wirus, tylko zakażenie bakteryjne. Ostatni tranzyt Słońca przez Pluton w horoskopie urodzinowym Ani wywalił jej jakieś ropne złogi, zgromadzone w organizmie po niedostatecznie wyleczonym zapaleniu zęba. Mimo wszystko na wsi choruje się rzadziej. Czego jestem dowodem. ;-) Pozdrawiam, Ewa S.

    OdpowiedzUsuń