19 stycznia 2011

Eco-fiction

Zdecydowałam. Ponieważ postu ni widać, ni słychać, będę odtąd gotować postne potrawy z okazji Świąt wszelakich.
Świat się na wywrót odmienił. Post o intencji jak najbardziej religijnej, pokutnej, duchowej i oczyszczającej dzięki temu ciało w najlepszy sposób, został zdegradowany do diety wegetariańskiej świątek piątek, czyli czynnik religijny starannie wykasowany. I zamieniony w ideologię: ratujmy Ziemię, ratujmy zwierzęta, ratujmy się od miażdżycy, ratujmy swoją wątrobę, serce, srotototo. A to przecież nie to samo!
Gdyby tak spełniły się plany NWO i Nowy Człowiek (nadczłowiek), wyzwolony z okowów zabobonnej religii, wszechstronnie wyedukowany i zdrowy, osiadły w cywilizowanej ekowiosce ogrzewanej wiatrakami, elektrownią wodną lub solarami, z piękną oszkloną biblioteką, klubem internetowym, polem golfowym dla sportsmenów jadł jedynie warzywa i owoce (podlewane i podsypywane gnojówka ludzką - przez rolników uważaną obecnie za jeszcze gorszą od świńskiej, ale wegetariański gnój na pewno jest o niebo wartościowszy) to wszelkie zwierzęta hodowlane, które pod skrzydła ludzkie się w zamierzchłych czasach Abla schroniły, przepadłyby tak samo, jak giną inne gatunki dzikie, a może jeszcze prędzej... Zniknęłyby krowy, kozy, kury, świnie, cały drób różnej jakości, co mogło to by zdziczało, ale powrót do natury byłby już tylko ich degradacją. Po świecie snułyby się watahy dzikich psów robiących czystkę w stadach owych odegnanych od ludzi zwierząt, nie umiejących sobie radzić zimą, a nowy człowiek rozpocząłby kolejny etap swojej ewolucji, jakim byłoby przejście na odżywanie się energią słoneczną. Nie dałoby się bowiem uprawiać wystarczającej ilości warzyw i owoców ze względu na szkodniki, zdziczałe króliki, ptactwo dawniej przydomowe, a teraz szukające łatwej paszy, dzikie świnie, kozy itp.
O ile koty domowe potrafią sobie radzić same, to jednak psom byłoby gorzej. Z człowiekiem pozostałyby przecież jedynie mutanty ze zdegenerowanym systemem trawiennym, zdolnym trawić groch i kapustę, na ogół dla tego gatunku śmiercionośne.
Ludzie musieliby przenieść się w cieplejsze rejony świata, aby wytrwać na jarskiej diecie. Bo nawet najwięksi siłacze wśród mężczyzn, karmieni specjalnie fasolą dla wigoru nie dawaliby rady przeżyć zim nowej epoki lodowcowej, o jakiej usłyszałam byłam kilka lat temu z ust... Białorusina. Tak, tak, u ruskich głosi się od jakiegoś czasu całkiem odwrotną teorię od Al Gore`a. Teorię długich i krótszych cyklów ociepleń i oziębień, według której weszliśmy kilka lat temu w erę stopniowego wieloletniego wychładzania się klimatu.
Tajna broń Amerykanów, Haarpem zwana, umieszczona na Alasce oraz systematyczna praca mróweczek samolotowych, siejących chemiczne smugi na niebie Europy od lat bodajże już 60 pozostaje jednak w rękach jakiegoś albo złośliwego gnoma, albo podwójnego agenta Wschodu i Zachodu. Bo w Rosji upały się zaczęły na owo głoszone oziębienie klimatu, a na Zachodzie śniegi i mroźne zimy oraz deszcze i powodzie - na ocieplenie.

Ale miało być o czymś innym, bardziej realnym.
Dziś na obiad świąteczny ugotowałam czerwony barszcz. Jako dodatek do podsmażanych pierogów grzybowo-kapuścianych. I starczy nam jeszcze na jutro spokojnie, i może nawet na pojutrze... Panie Boże, odpuść grzech obżarstwa w każdy dzień roku niezależnie od pory i potrzeby organizmu! Świętuję radość uwolnienia się od przymusu zjadania wszystkiego, co produkuję. A nadwyżkę zdrowej żywności zagospodaruj Ty, o Najwyższy, bo ludzcy biurokraci i ustawodawcy zbyt się zbiesili od jakiegoś czasu.

Poza tym popracowałyśmy radośnie na poddaszu, przy sprzątaniu bałaganu pobudowlanego. Trzeba było zamieść dokładnie trociny z podłogi, pozbierać odpadki drewniane zdatne do pieca i posegregować te, które jeszcze się mogą do czegoś przydać, jak resztki desek szalunkowych czy płyt osb i gipsokartonu.

Na wieczór sama przyjemność. Pożyczyłam w gminnej bibliotece reprint z XIX wieku, książeczki pt. "Łyki i kołtuny. Pamiętnik mieszczanina podlaskiego (1790-1816)".

4 komentarze:

  1. Kapusta i fasola są zdecydowanie nieekologiczne! Generują bowiem bąki, które przyczyniają się do powiększenia efektu cieplarnianego :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Riannon
    Tak, metan jest ponad 20x silniejszym gazem cieplarnianym niż CO2.

    Wkrótce sam mam zamiar ugotować fasolkę po bretońsku. Co prawda jest mało paleo i mało wegetariańska, ale ostatnio za mną chodzi cały czas, więc trzeba się przyczynić do zapobieżenia Wielkiemu Zimnu. :)

    @Ewa
    Wszystkie indyki hodowlane w USA pochodzą ze sztucznego zapłodnienia, bo ich mięśnie piersiowe są tak duże, że samce nie są w stanie dosiąść samicy. Jest tam nawet kilkunastu zawodowych "zapładniaczy indyczek"... Śmierć zwierząt byłaby powolna - większość z nowych odmian zupełnie nie jest przystosowana do tego by jeść pokarm o niskiej gęstości energetycznej, tylko specjalnie przygotowane i rozdrobnione pasze.

    Tak gwoli ścisłości: wątpię, żeby Ci opisani przez Ciebie Ewo wegetarianie używali gnojówki z ludzkiej kupy. Raczej mają toaletę kompostową, mocz oddzielają. A podlewanie roślinek sikami w ogóle nie śmierdzi, sam wszystkie rośliny w domu tak podlewam. Znam ten typ ludzi i wiem jak oni robią.

    Sam wegetarianizm a zwłaszcza weganizm jest wytworem naszej zasobnej w energię cywilizacji. Weganizm powstał w latach 40 ubiegłego wieku.

    Skończy się tania energia skończą się różne działania, które ta tania energia umożliwia. Wystarczy importować orzechy z Brazylii, jabłka z RPA, glony z Japonii, algi z USA, cytrusy z Maroko... Przecież skoro ludzie bez nóg mogą wejść z pomocą technologii na Mount Everest, to czemu niby weganizm nie miałby być dzisiaj możliwy?

    Poza tym ta 100% samowystarczalność to też złudzenie - w warsztacie przecież sami ogniw fotowoltaicznych sami nie zrobimy, te kupne mają żywotność pewnie kilkunastu - dwudziestu kilku lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Loooo...jak tu sie zrobilo madrze i naukowo i ...nieelegancko (Riannon )...a bylo tak milo ,ciekawie i swojsko ...tesknie za kozami i calym tym waszym codziennym zyciem ...Pozdrawiam z nadzieja na koniec tych waszych swiat i powrot do codziennosci :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Magdaleno- przepraszam :-) Miało zabrzmieć rubasznie, nie nieelegancko :-) Z wielkim zażenowaniem sypię sobie głowę popiołem i obiecuję być nieelegancka wyłącznie u siebie :-)

    OdpowiedzUsuń