29 stycznia 2011

Rosną


Koźlaki rosną. Oprócz Cycka, który ze żłobu po prostu nie wychodzi. Każdy staje w swoim boksie i patrzy pilnie na akcję rozdawania siana. Najwyższy jest Król, potem Zulus (już mu rogaciejąca główka cała wystaje nad płotek), potem krępy Bartosz, ten jeszcze nie sięga ponad ogrodzenie. Ale ma inne zalety, jest zwarty w sobie, grubiutki i silny.
Od drugiego tygodnia życia wszystkie maluchy zaczęły podjadać owies matkom, a teraz już regularnie dopinają się im do misek. Trzeba powoli zwiększać porcje. Nie interesują się jeszcze warzywami ani chlebem. Co najwyżej pochłepczą wodę z wiadra. Ale na ogół pragnienie jeszcze gaszą matczynym mlekiem, stąd kozy wypijają dwa razy tyle wody, niż zwykle (zazwyczaj jedna dorosła koza wypija dziennie ok. litra wody, teraz po dwa litry). Trochę jest tego noszenia wiader, rano i po południu. Ale na pewno nie tyle jak, gdyby to były konie czy krowy.


Walentynka, córka Gwiazdy, w skrócie Tynia czeka jeszcze na rozwiązanie. Ona zadecyduje o proporcjach płci w stadzie młodzieży. Na razie jest 5 kózek do 4 koźlaków.

3 komentarze:

  1. a czy można wiedzieć ile taka kózka kosztuje mniej więcej, jakbym sobie kiedyś chciał kupić?

    OdpowiedzUsuń
  2. ło, ceny są zależne od terenu i od rasy kozy. Nasze są miksy, a nam zależy na znalezieniu im nowego domu, więc nie zawyżamy ceny. Tak do 100.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda Aniu że tak daleko mieszkacie, chętnie bym kózkę u Was zakupiła :)
    W Starym Sączu jest co jakiś czas targ zwierząt ale kozy i koziołki dużo droższe niż 100 zł. Nie znam się ale chyba raczej też nie specjalnie rasowe.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń