30 czerwca 2010

Lewica pracująca

Pieca nie udało się ukończyć w standardowych trzech i pół dniach. Stoi już 14 rządków kafli, brakuje piętnastego wieńczącego dzieło. Zdun walczy pilnie, choć to człowiek starszy i schorowany. Pracuje po 12 godzin na dzień, od siódmej do siódmej. Je bardzo mało, bo mu szkodzi. Ale wypala paczkę papierosów. Co rano wypija na czczo jedno lub dwa jaja od kur, które hoduje. Twierdzi, że jaja od zielononóżek to reklama, bo jaja od wszelkich kur chodzących swobodnie po świecie nie mają cholesterolu, tylko te z fermy. (Podobne przekonanie mają tutejsi chłopi co do słoniny ze swojskiego kabana, którą zajadają się w formie marynaty w soli i ziołach). Pije kozie mleko bez obrzydzenia, z przyjemnością.
- Zakuricie? - pyta chłopaków pracujących przy szalowaniu i ci mówią: "Zakurzym, szczo nie?" i przystają w robocie, wchłaniając dym w ponad 30-stopniowym upale. Gładko przechodzi z polskiego na gwarę ruską tutejszą i rozmawia z każdym jego miejscowym dialektem, nawet tego za bardzo nie zauważając.
Interesuje się polityką i historią. Lewicowiec. Ogląda białoruską telewizję i stwierdza:
- Oni tam mówią całkiem co innego, niż w naszej. Co innego i inaczej. Albo rzeczy, o jakich u nas nikt nie mówi. Ciekawe programy mają. U nas ciągle jakieś amerykańskie filmy, wybuchy, strzały, przewrotki samochodem, a u nich dokumenty co się dzieje na wioskach, w Moskwie, albo co to ludzie nie wymyślą.
Będzie głosował na Komorowskiego.
- My tu nie damy przejść Kaczyńskiemu. To fanatyk. Co prawda, nie głosował by ja tak, ale mój kandydat nie żyje. Szmajdziński znaczy. No, to wybieram przeciw fanatykowi.

Chłopcy oszalowali dzisiaj cztery ściany do połowy, licząc od dołu. Ja pomalowałam kilkadziesiąt desek drewnochronem. Dom nabiera z wolna projektowanego wyglądu, choć jeszcze wymaga obróbki okien, drzwi i pomalowania tarasu i ganku.

6 komentarzy:

  1. O... mam nadzieje, ze jak juz piec stanie i dom to beda jakies zdjecia ;))))

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też mam taką nadzieję... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, zdun prowadzi niezdrowy tryb życia.
    Paczka papierosów - czy zneutralizuje ją jajko od kury zielononóżki?
    Tej nikotynie nie da rady nawet słoninka i mleko od kozy.

    Jaja z klatek do niczego są - ciasto ostatnio nie bardzo sie udało - pewnie dlatego że klatkowe jajka były. Ale i tak zostało zjedzone.
    Na temat słoninki to pieknie pisał Kapuściński- jak podróżował po Rosji i pewna babuszka podczas oczekiwania na pociąg dała mu wykład jak to w radzieckim kraju było- jak kto miał słoninę to przeżył i nie umarł z głodu.

    Ja słoninke lubię - takiej zaprawianej według wschodnich receptur - nie jadłam .
    Mleka z kozy nie piłam o serach już nie mówiąc.


    - dzisiaj posilałam sie świażą rybką z wędzarni - bo nad morzem jestem
    W każdym regionie inne przysmaki.
    Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... ja mleko od kozy pilam, ale to bylo sklepowe wiec pewnie bardzo sie rozni od takiego od wlasnej kozy.

    Natomiast hm.... dobrej sloniny stopionej ze skwarkami i ziolami, na chlebie z ogorkiem kiszonym to bym dopiero zjadla!!!

    Ale w USA nie ma takich rzeczy do kupienia :(

    OdpowiedzUsuń
  5. przepis na ruską słoninę zamieszczę w osobnym wpisie, bo chyba wart jest tego.
    w USA nie można kupić w sklepie słoniny? i zesmażyć jej samemu w domu na ulubiony smalec? a ogórków gruntowych zakisić?

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepis na słoninke konieczny, będę przypominac w razie czego. Ale słoninkę mam tylko sklepową .
    Nieraz jest bardzo cienka.

    W Chicago polskie specjały na pewno są - mam tam córkę .
    Ale gdzieś gdzie mało Polaków to może i nie ma.

    OdpowiedzUsuń