Kilka już zaliczyłam, ale nie wszystkie nam smakują tak na sto procent, zatem nie chwalę się tym na blogu. To znaczy chwalę się, jak widzicie, ale nie zamieszczam przepisu, bo go używać już nie będę.
Nareszcie trafiłam coś, co warto pamiętać, żeby do tego wrócić kiedyś. Pieczony kurczak w sosie z pomidorów.
Co do kurczaków, wiadomo, nie kupujemy ich mięsa w sklepie. Co roku hodujemy kilkanaście brojlerów i kogutków tucznych, które wystarczają nam w tej sprawie na pieczyste. Z drobiu bywa jeszcze przecież na stole indyczyzna (tak się chyba powinno nazwać mięso z indyka) i kaczyzna (tj. mięso z kaczki). Oraz stare kury "rosołowe".
Wczoraj nadszedł czas na kurczaka brojlera. Nie był tak dorodny, jak ten ze sklepu, bo trzeba wiedzieć, że tuczenie brojlerów zwykłą paszą jest dość mało wydajne. Nasze jedzą osypkę pszenną, kartofle, twaróg i ziarno pszenicy i owsa, oraz siekaną zieleninę i serwatkę. Nie dostają mieszanek paszowych z dodatkami witaminowymi, hormonalnymi i ziarnem soi i kukurydzy modyfikowanej, od czego na ogół jest szybki przyrost i większość rolników je stosuje, co najwyżej przerywając takie dokarmianie na dwa tygodnie przed ubiciem, żeby "mięso nie śmierdziało paszą". Wspominam o tym, bo niektórzy "ekologiczni zjadacze" kurczaków, czy innego tucznego drobiu są dumni, że kupują takie brojlery od rolnika, a nie z fermy, nie zdając sobie sprawy, że jeśli mają one podobne gabaryty, co te ze sklepu, to i jadły podobnie jak tamte.
Do tego nie mam serca trzymać ich w ciasnym zamknięciu, w pogodne dni korzystają z niewielkiego wybiegu, a wiadomo, bieganie i swobodne grzebanie odchudza. Ale za to wprawia je w dobry humor, a to najważniejsze. Żyją krótko, 3-4 miesiące, zatem niechaj chociaż nie będą smutne. Hodujemy je dla siebie, zatem nie muszę się stosować do grymasów rozkapryszonych klientów, żądnych tłustości i kilogramów.
Nadeszła więc pora, po próbach przyrządzenia koźlęciny w sosie chińskim sojowym, oraz serii zup, serowej i dyniowych z czosnkiem, na pieczyste. Udało się. Kurczak dał z siebie cztery sute porcje obiadowe i dwie mniejsze potrawki z ryżem.
Kurczak pieczony w sosie pomidorowym
Składniki:
Kurczak średniej wielkości
Szklanka pomidorów z puszki
1/4 kostki masła
1,5 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
1 łyżeczka tymianku lub prowansalskiej mieszanki ziołowej
łyżka octu owocowego, jabłkowego lub innego domowej roboty
4 łyżki oleju lub oliwy
Przyrządzenie:
Przygotować namaszczenie dla kurczaka, czyli zmieszać ze sobą olej, ocet rozcieńczony z łyżką wody, łyżeczkę soli i tym namaścić go starannie z każdej strony, od zewnątrz i od wewnątrz. Wstawić w naczyniu żaroodpornym do piekarnika w temperaturze 190 stopni, albo nieco mniejszej z termoobiegiem i piec przez godzinę.
Pod koniec tego czasu w rondelku rozpuścić masło, dodać pomidory w kawałkach lub pomidorowy przecier, pół łyżeczki soli, pieprz i tymianek i gotować przez 5 minut.
Po godzinie zdjąć przykrycie z naczynia, polać kurczaka połową sosu i piec w temperaturze 180 lub niższej, gdy z termoobiegiem, przez 15 minut. Potem odwrócić kurczaka, polać go drugą połową sosu i piec kolejne 20 minut. Jeśli jest większy, to można 30 minut dla pewnej miękkości. Pod koniec na kilka minut włączyć podpiekanie skórki, czyli grillowanie w piekarniku.
Potrawa ma piękny maślany zapach, w smaku jest łagodna i przyjemna.
Podawać z ryżem, albo puree ziemniaczanym z ząbkiem czosnku, gdyż wariant z frytkami jest zbyt tłusty. I surówką bądź kiszonką, wedle własnego gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz