22 marca 2013

Święto Mocy

Na podwórzu zalegają góry śniegowe, po których czasem usiłuje wspinać się Gusia, zasiada na szczycie i stamtąd komentuje w swoim gęsim języku wszelkie przyjazdy i odjazdy samochodów na i z wioski. Codziennie przedziera się poprzez nie (na skróty), aby wydostać się do sadu i sprawdzić, czy już wiosna blisko. Niestety, daleko. Dobrze będzie, jeśli nadejdzie za miesiąc.

Aby nie myśleć, aby zabić obawy, aby czymś się zająć wczoraj przyrządziłyśmy kiełbasę, nadzienie wymieszałam z przyprawami według przepisu, nabiłyśmy jelita wieczorem, kiełbasa zawisła na całą noc na kiju w sieni, a dzisiaj powędrowała do wędzarki. Przy okazji uwędziłam jeszcze trochę solonej słoniny, kość z koźlęcej łopatki i żeberka, będzie do bigosu i grochówki.
Wieczorem sycąca kolacja ze świeżej kiełbaski, podpieczonej chwilę w rozgrzanej ścianówce. Smaczna, nie chwaląc się. Dni wewnętrznej mocy, jednym słowem.

3 komentarze:

  1. U nas też do wiosny daleko, powodzie, śnieżyce...

    Do zobaczenia niebawem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewa, nie dołuj się, takie mrozy w tym czasie to nie nowina - od 16 lat prowadzę zapiski pogodowe i co najmniej 5 razy były takie do -17 o tej porze w naszym regionie. Na ogół śniegu było mniej, więc mniej to się rzucało w oczy. Ale po 3 prawie bezśnieżnych zimach poziom wód gruntowych tak opadł, że ten snieg się przyda, a i dla roślin chyba lepiej pod pierzynką. Jakieś 7 lat temu był też cieplutki kwiecień, a po nim suchy, mroźny maj, kiedy zmarzła masa drzew, zasiewy, a wiatr przeganiał tylko tumany kurzu. Ogłupiałe bociany, które już miały młode do wyzywienia, rzucały się na drób. Przeszło, minęło, a my żyjemy. Tym razem też tak będzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby bociany przetrwały. ;-) Dziękuję za pocieszenia, mnie się jednak ten zimny północny powiew nie podoba, i już. Wiem, pojawia się od jakiegoś czasu, ale ta zima trwa od listopada! I być może za miesiąc śnieg zejdzie, jako prorokują ruscy. Trudno. Jakoś to będzie. Dzisiaj zainaugurowałam jedzenie wiosennego szczypiorku! Rośnie w oczach, w ogóle wszystko aż piszczy aby ruszyć do życia. Ech. ES

    OdpowiedzUsuń