8 maja 2010

Akceptacja życia

Wczorajszy dzień okazał się upalny. Wymarzony dla kóz. Popasłam je ze 2 godziny na ugorze, patrząc przy okazji w niebo. Od jakiegoś czasu widzę na nim często chemiczne smugi, przeważnie przywiewane z południa i z zachodu, ale tym razem na moich oczach wysoko lecący samolot zostawił ślad, który wisiał na niebie bardzo długo, po czym zamienił się w wielki korytarz, dołączający do trzech innych, prościutkich jak pod linijkę, tworzących promienie wielkiej gwiazdy rozkwitających na południowym-zachodzie.
Bardzo mnie to zjawisko smuci. Do tej pory nie było tego nad białowieskim regionem. Ale teraz widać atak na przyrodę i zdrowie wszystkich istot wzdłuż linii Bugu.
Mimo pilnych prac, trza nam było do urzędów jechać w Hajnówce. Skarbówki, Księgowej i Agencji Rolnej. W tej ostatniej w kwestiach nas interesujących (chcemy zgłosić dotychczasowy nieużytek jako łąkę pastwiskową), tak jak jest w istocie teraz, pan nie umiał nam nic wyjaśnić. Od rana w mieście nie było prądu. Zatem usługi agencyjne, bez komputerów spadły nieomal do zera.
Gdyśmy wróciły zachmurzyło się i polało majowym deszczem, ale kozy jakoś go wytrzymały na łące. I najadły się po pachy.
Niestety, wilgotne dni ostatnie dają się już we znaki wzrostem populacji komarów. Zwierzęta są nimi poddenerwowane pod wieczór i chętnie uciekają do obory. Gdzie na razie niewiele lepiej. Musimy rozejrzeć się za jakimś środkiem anty-owadzim, żeby im ulżyć.
Zatem grillowy obiad na tarasie trwał niezbyt długo. Spróbowałyśmy pierwszy ser gouda z krowiego mleka Aninego wyrobu, dojrzał już (w 4 tygodnie) i ma smak. Nie przeszkadzały nam nawet w konsumpcji powiewy wiatru niosącego świeży smród wyciąganego obornika z chlewa sąsiadów. Dzisiaj sadzą kartofle. To się nazywa akceptacja życia.

3 komentarze:

  1. Wspolczuje plagi komarow. Zabija radosc zycia.
    Przerabialam juz cala mase srodkow przeciwkomarnych i jak narazie jedyne, co dzialalo skutecznie, to repelent :(

    OdpowiedzUsuń
  2. środek dla ludzi? Mnie chodzi o zabezpieczenie obory przed owadami. Ja jakoś sobie poradzę. W mieszkaniu na szczęście jest spokój, dzięki reżimowi zamykania drzwi i okien. Pozdrawiam, Ewa S.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kresowa:
    Gdy mieszkalam w innym miejscu (tu gdzie w tej chwili na cale szczescie komarow niet) chcialam je wyplenic tak, zeby mozna bylo wyjsc na taras i balkon i obiad zjesc albo grilla urzadzic.
    Rozne srodki chemiczne, lampy, wabiki nie bardzo dzialaly tj. jakas tam czesc komarow ubijaly, ale ciagle sie wystarczajaco duzo platalo.
    Odstraszal je tylko repelent, taki do stosowania na skore, ktory rozpylalam na plocie, roslinach i sprzetach. Niestety, jest to obrzydliwie smierdzace chemiczne swinstwo, na dluzsza mete nie dalo sie wytrzymac. Na zwierzeta sie pewnie nie da.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń