Zrobiło się wilgotno. Pogoda ciepła, ale w większości pochmurna i parna. Nocami lub w dzień pada deszcz, chwilami bardzo ulewny. Wieczory i ranki we mgle unoszącej się nad pastwiskiem. W sumie nie narzekałybyśmy na to, bo uprawy zaczęły rosnąć i nie trzeba grządek podlewać, dynie ruszyły pięknie, nawet w ogrodzie permakulturowym, gdzie żadnego podlewania ręcznego nie ma z racji odległości od wodociągu. Ale siano leży na łące, skoszone. Słaba nadzieja, że uda się je zebrać. Anna czeka na jeden dzień pogody, aby pojechać obracarką i zwałować to co jest, a w razie dalszej wilgoci, po prostu zwiezie się co się da i trawa pójdzie na podściółkę. Wtedy trzeba szukać łąki do skoszenia, aby jednak zebrać zapasy dla zwierząt na zimę. Takie to letnie stresy rolnicze są.
Póki co różne prace idą do przodu. Trzeba było naprawić połamane pod ciężarem obornika dechy z fury, udało się dzięki pomocy nowego pomagiera. Także kurier przywiózł zakupioną internetowo siatkę ogrodzeniową i zagródka dla piskląt została dokończona. Oraz udało się zmienić dętkę w obracarce.
Pracowicie związałam sznurki snopowiązałkowe przez dwa popołudnia i Anna podwiązała już pomidory i ogórki w dużym tunelu, z dumą też przyniosła do domu dwie wyrwane próbnie z grządki marchewki, całkiem spore i o tyle ważne, że do tej pory marchew i pietruszka w ogóle się u nas nie udawały. Zatem pierwszy to sukces. Kalarepki trzeba zjeść, bo wpadły do tunelu koziołki i zeżarły im liście. Służą zatem za warzywo rosołowe. Zjadłyśmy także ostatnie truskawki. Cebula zaczyna nabierać kształtów i aż żal, że więcej nie posadziłyśmy, bo apetyt na nią i szczypior jest znaczny.
Indyczka z zespołem kaczo-perliczym zamieszkała w kurniku. Drugi wylęg, indycząt z dwiema kaczuszkami na razie grzeje się i jest dokarmiany w pudle pod lampą-kwoką w kuchni. Indyczka-matka jest na dzień oszukiwana podkładaniem niewylężonego jaja, które pilnie wysiaduje. Przez kilka dni taka sztuczka się udaje, bo dostaje dzieci na noc do gniazda. Kiedy się wzmocnią, dobrze wygrzane i nakarmione zaczną samodzielne życie pod jej opieką.
I tyle nowin. Wygląda na to, że mój odczyt tegorocznego horoskopu światowego odnośnie pogody, że będzie mokre lato i później miał coś z prawdy w sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz