Anna zaryzykowała kilka dni temu i w przerwie między opadami zdołała jednego dnia zajechać na łąkę ze zgrabiarką i zrobić wały, drugiego dnia rzecz powtórzyć. Siano na tyle wyschło w powiewach gorącego wiatru, że znajomy rolnik wychylił się ze swojej łąki i przez kwadrans ściukował jeden z wałów. Anna, roztrzęsiona jazdą na traktorze, rozpalona od żaru słonecznego (trzeba zobaczyć jej czerwone kolana!) wpadła na chwilę do domu, żeby uzupełnić płyny w organizmie, wsiadła do samochodu i pojechała na łąkę z przyczepką, aby do końca dnia ściągnąć urobek.
Udało się w trzech turach do zmierzchu. Samochód nie kaprysił w ogóle, zajeżdżał załadowany na pace i na przyczepce, Anna zrzucała ładunek i jechała po drugi, a ja w tym czasie układałam kostki w paszarni. Ogółem zjechało ponad 110 ciuków. Dobre i to.
Kolejny dzień był dniem odpoczynku, bo w nocy mocno lunęło. Co przepowiedziałam byłam, wraz z burzą, która przyszła w dzień, z dokładnością do pół godziny, jak wywieszczyłam z układów planet, na oko, bez patrzenia nawet w program astro.
- W nocy, za jakieś 4 godziny będzie ulewa, bo Księżyc będzie mijał Wenus. Co prawda w ognistym znaku Lwa, ale rządzi Słońcem, które weszło właśnie do wilgotnego Raka i przez kilka dni znajduje się w fazie równonocy, co przeważnie zaburza mocno pogodę. Przeniesie mokre światło do kolejnej planety. Jutro około 13 znów lunie, przy czym może być burza albo wiatr, bo Księżyc będzie mijał Marsa, a Mars lubi pogrozić i pohuczeć.
No, i tak się stało. Burza, niezbyt straszna, ale jednak z kilkoma efektownymi grzmotami, nadeszła wpół do pierwszej po południu. Anna zdołała odpocząć na tyle, że dzisiaj rano, mimo znów deszczowych prognoz (różnych na różnych portalach meteo) wyruszyła nagle rano mierzyć się znowu z losem.
Podczepiła tym razem do Władka naprawioną niedawno furę, aby nie tracić czasu na powrót na pusto (zgrabiarka czekała na łące) i pojechała obracać zmoczone wczoraj siano, aby zdołało wyschnąć za dnia i wejść pod ciukarkę. Pomagier tymczasem wybrał się nad leśny staw i na grzyby, więc pomoc wątpliwa. Musi sobie sama radzić.
- Będzie co będzie. Może trochę uratuję. Reszta najwyżej posłuży za ściółkę. Dłużej już nie będę się w to bawić.
- Księżyc wszedł tymczasem do zimnej i suchej Panny, jest we władzy Merkurego, więc może tylko chmury się zbiorą i wiatr je rozprowadzi. Miejmy nadzieję - stwierdzam. - Dziś prorokuję deszcz i ochłodzenie
w nocy, gdy księżyc wymieni spojrzenie z Saturnem w mokrych Rybach,
więc może zdążymy zwieźć suche pod dach. Jedyna okazja, bo potem na dniach ma spotkanie w kwadraturze w zmiennym znaku z Merkurym, lubiącym wiać, chmurzyć i co się da zsyłać ku przeszkodzie.
Dopisane godzinę później. Właśnie wniosłam sama i ułożyłam pod dachem 52 ciuki z pierwszej fury, która zajechała. Krzepy mało, nadrabiam uporem i Marsem w Koziorożcu. Znalazł się pomagier, więc samochodem szybko zaczęto jeździć z łąki z towarem.
Witam serdecznie. Kiedyś zakupiłam u Pani Ani mydełka...czy nadal jest taka możliwość ? Wysłałam emaila ale brak odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie .Maria
OdpowiedzUsuń