12 maja 2019

Grządki

Deszcz zaczął padać, choć nie jest to nic nadzwyczajnego. Ziemia potrzebuje więcej. Niemniej kurz został zmyty, a trawa nie rudzieje. oszczędzamy wciąż jeszcze pastwisko, w nadziei, że jednak ruszy, bo prognozy są dżdżyste na ten tydzień.  Kozy wędrują po okolicznych łączkach, rowach, nieużytkach, oczywiście pod kontrolą, która musi pędzić za nimi nieraz z całych sił. Młodzież rośnie.


Inne zajęcia w gospodarstwie, to ogródek przydomowy. Permakulturowy, dopóki deszcz go solidnie nie zmoczy musi stać nietknięty. Czeka na obsianie dynią, klasycznie. Przydomowy zaś wymaga zabezpieczeń przed drapieznymi kurami, wiadomo. W tym roku używamy po raz pierwszy sposobu podpatrzonego w internecie. Kilka rurek pcv kupionych w sklepie elektrycznym - pierwotnie służą do kabli, wetkniętych odpowiednio (na pręt stalowy zbrojeniowy lub w wersji ekonomicznej na wycięta gałąź leszczyn) i obciągniętych włókniną. Solidnie przyciśniętą na brzegach, aby uniemożliwić odfrunięcie w razie większego wiatru.


Grządki zostały obsiane, roślinki już kiełkują i rosną. Przez folię prześwituje szpinak i szczypiorek. Gleba na niektórych grządkach pozostaje od dwóch trzech lat ta sama, bez specjalnego wzruszania. Na innych została na nowo zasilona dawką obornika, i dobrze nasączona wodą. Taka grządka jest ciepła, dlatego przymrozki, które miały miejsce w naszym regionie przez dwie noce z rzędu nie zrobiły u nas szkody. Może też przez bliskość domu, zakrzaczeń, ogrodzeń.


Podlewanie nadal z kranu, o czym świadczy wąż. 


2 komentarze:

  1. Rosną mi już warzywka w gruncie, bez folii i cieszę się z tego jak dziecko z zabawki:)) Te foliaki zrobione metodą chałupniczą bardzo zgrabne i pomysłowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie się sprawdzają. Kiedy już rośliny będą dorosłe usuniemy zabezpieczenia.

      Usuń