Dwie rowerzystki nas odwiedziły i trochę się wzięłam rozerwałam byłam towarzysko. Jedna zajrzała do ula fachowym okiem. Teraz już wiadomo, gdzie są czerwie, jak wygląda królowa, że trzeba rój podkarmić i że w tym roku miodu raczej nie będzie. W drugim ulu nikt już nie mieszka. Choć na początku wiosny jeszcze coś brzęczało i latało, ale niewiele, zanikło.
Wczoraj padało, dzisiaj pochmurno. Pomachałam znów trochę łopatą na wale i skończyłam jeden, pierwszy. Drugi jest niestety dłuższy. Posadzone wraz z jedną z rowerzystek sadzonki dyni wszystkie padły, i to tak jakoś dziwnie, bo białe się zrobiły. W takim razie posiałyśmy na nowo dynię z nasion na grządkach.
Truskawki przyjęły się w połowie. Kwitną. Krzaczki czarnych porzeczek, tak samo posadzone w zeszłym roku w większości ożyły z wiosną albo odbijają od korzenia właśnie. Trudno powiedzieć jak dalej będzie. Częściowo są wyściółkowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz