9 grudnia 2013

Niedziela na wsi

Nieco przymroziło ze dwa dni. Wczorajsza słoneczna wyżowa pogoda pozwoliła nam otworzyć oborę i kurnik, a kury udało się szczęśliwie zgonić do siebie przed zamknięciem. Co poprzedniego dnia nie wyszło w pełni. Młode kurczaki, przerażone bielą śniegu poruszały się za pomocą skrzydeł, a nie nóg, co zielononóżkom świetnie wychodzi, zwłaszcza w młodym wieku. Trzy kuraki osiadły na koniec na drabinie przywieszonej na ścianie garażu, tam zamiarując spędzić noc. Biała droga do kurnika była zbyt przerażająca. Anna zgoniła je wymachując długim kijem, ja złapałam jednego kogutka w ogródku, gdzie wylądował w całkowitej panice, ona drugiego, za to kurka skryła się w wilczej norze pod żerdziami i tam przenocowała, szczęśliwie Bogu dzięki. Wczoraj zaś jedna z młodych kur, też zielona nóżka pogoniona przez bawiącą się Labę, wylądowała wysoko na dębie i przesiedziała tam całe popołudnie. Zeszła dopiero tuż przed zmrokiem, podczas obrządku kóz, gdy reszta kur była już zamknięta w kurniku. Dobre i to. Sypnęłam jej ziarna, pojadła i schroniła się w koziarni na noc.
W południe odwiedzili nas osiedleńcy z czwartej wsi, pogadaliśmy kapkę, wymieniając podstawowe informacje. Internet jest dobrym sposobem na namierzenie się w pobliżu i skontaktowanie ze sobą. Bo... jak żeśmy sobie kilka godzin później pogadali z sąsiadem z Polesia, który pieszkom wracając z miasteczka do siebie, zakręcił, jak ma w niedzielnym zwyczaju, do nas - to istotne jest nam osiedleńcom się znać, choćby na pewną odległość i rozmawiać, a nawet z czasem zaprzyjaźniać, gdyż z miejscowymi rzadko jest to możliwe, rzadko się udaje i przeważnie czegoś w tej znajomości brakuje, człowiekowi, który ze świata przybył w wiejskie opłotki. Najlepiej to nazwać mentalną przestrzenią, bo jakże inaczej?
- Choć - tu sąsiad z Polesia zachichotał - i z mieszczuchami jest się już teraz trudniej dogadać. Niektórzy to prawdziwi idioci na wsi. "Czy mogę pójść do toalety?, "Gdzie mogę umyć jabłuszko?", "O, sklep! Może będą hot-dogi!"...
Anna miała racuszki smażyć, ale sąsiad nie czekał, bo zmierzch zapadał, a przed nim było jeszcze kilka kilometrów zalodzonej drogi.
Dzisiaj już odwilż, pochmurno, wilgotno, i kury czują się pewniejsze swego.

10 komentarzy:

  1. śmieszne te mieszczuchy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co kraj to obyczaj. Oczywiście, że w mieście pryskane jabłko należy umyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie zrozumiała kontekstu. Ironia pojawia się wtedy, gdy pytający mieszczuch znajduje się w starej chacie, gdzie nie ma łazienki, a do starego wychodka wychodzi się za stodołe i nieraz trzeba mieć mocne nogi, żeby się nie zachwiać i nie upaść wraz z pochyloną półwieczną budowlą, wodę zaś nalewa się do miski lub wiadra, a nie puszcza do zlewu. O ile w ogóle jest w chacie kran, bo możliwe, że trzeba iść do studni, naciągnąć sobie wody i polać z wiadra. ;-)))) ES

      Usuń
  3. I bez pytania – nie szwędać się po cudzym domu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry, Kresowa. Przyszłam tu po linkach od utygan i zostanę i bardzo mi się podoba i czytając całość miałam tydzień pasjonującej lektury.
    Zastanawiam się, co mnie tu tak pociąga. Przecież ja w podobnych warunkach bym z głodu i zimna i z przepracowania umarła. Lub raczej natychmiast zwiała do cywilizacji. W mojej aktualnej "króliczej klatce dla ludzi" mam +28°, komputer i moje książki. Co do reszty, z powodu ciasnoty nadal siedzę na tobołkach. Przyjaciel ma 0,5 ha 200 km stąd, latem spędzamy tam week-endy. Zasadziłam tam parę kwiatków a teraz chcę czarne porzeczki, bo ich witamina C świetnie robiła na moje nadciśnienie.
    Zrozumiałam że fascynujący jest nie rodzaj życia, ale osobowość autorki. Z takim spojrzeniem na świat wszystko może być pasjonujące. I to autora czytam poprzez opisy codziennego życia i jego prywatne komentarze. A dla mnie – może wiedziałam już wcześniej, może odkryłam właśnie tutaj – najbardziej pasjonująca jest ludzka osobowość, więc komputer jest takim moim oknem na świat do przestrzeni mentalnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi powiedzieć, czy mam osobowość, w realu jest to jakoś trudne do zauważenia, nie rzucam się niczym szczególnym w oczy. Po prostu może mam pewien talent do pisania, i tyle. ;-)

      Usuń
  5. Osiedleńcy z czwartej wsi się kłaniają i na rewizytę zapraszają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powitać! Dzisiaj komary się obudziły stadnie, może wiosna wcześniej przyjdzie? ;-))))

      Usuń
  6. Z tymi zielononóżkami to trzy światy, co roku inne charaktery się wykluwają Tegoroczne mam bardzo karne nie muszę ich ścigać, ale zaszłego roku zdejmowaliśmy co wieczora z innego drzewa opodal kurnika. Wreszcie siadały tak wysoko, że drabinę trzeba było przystawiać.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak, zagadka rozwiązana. Przeczytałam komentarz Niny i tam jest dosłownie to, co i mnie przyciąga do Twojego bloga Ewo.

    OdpowiedzUsuń