14 maja 2012

Schrony przy okazji

Przerwa w notatkach, bo i nie ma o czym specjalnie pisać. Ochłodziło się na Ogrodników. Ania okryła sadzonki pomidorów w folii kapturkami z gazety i dobrze je podlała wieczorem. Przetrwały bez problemu. Mówiono o przymrozkach, ale do nas jakoś nie dotarły.
Urząd odwlekł proceduralny termin decyzji wiążącej jeszcze do 18. Jesteśmy właściwie na progu rezygnacji z całości projektu. Bo co, jeśli decyzja będzie jedynie wskazaniem błędów do poprawki i wejdą w życie kolejne tygodnie, a może miesiące procedur zatwierdzających? Ktoś kogoś robi na szaro, ewidentnie.
Póki co zaczęłyśmy to, na co nas stać osobiście i na co mamy już zezwolenia załatwione lub po prostu ich nie trzeba. Czyli naprawiamy podłogę w dawnym śpichlerzyku. Powstała wylewka pod kuchnię z piecem chlebowym i pod komin. Przy okazji zasklepiona została betonowa dziura odwiecznego silosa na podwórzu, w którą notorycznie wskakiwały kozy i gęś i trzeba je było wydostawać sposobem. W ten sposób powstała niechcący kolejna piwniczka zewnętrzna.
Niedawno dowiedziałam się w rozmowie z byłą właścicielką, że na siedlisku w czasie wojny były wykopane dwie dziury w ziemi zakryte deskami przysypanymi ziemią, które służyły za schron rodzinie podczas przechodzenia wojsk, raz niemieckich, raz ruskich. I okolicznych potyczek niemiecko-rosyjskich. ("Nas nie zaczepiali", no, ale raz pocisk wybuchł na tyle blisko, że podmuch wywalił okno od wschodniej strony, które zostało z grubsza załatane, ale dopiero my ubytek naprawiłyśmy porządnie). Właśnie potem zrobiono w jednej ów silos, a w drugiej w latach 60-tych sklep, czyli ziemiankę, czyli piwnicę zewnętrzną. W razie czego zatem mamy dwa schrony...
Kaczęta rosną i są teraz w fazie brzydactw. Chłodne dni spędzają w zagródce w koziarni, na ściółce z siana i słomy. Bardzo nie lubią, gdy jest brudno i mokro wokół nich, krzyczą wtedy razem wniebogłosy. A paskudzą i wychlapują wodę wyjątkowo prędko.

A poza tym na sąsiednim blogu koniarskim pan Jacek zamieścił wpis, do którego i ja się nieco przyczyniłam, oddając się wspomnieniom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz