29 kwietnia 2010

Kiełki

Pogoda dość pochmurna, ale jest ciepło. W inspekcie zaczęło kiełkować, zioła, rzodkiewka i nie wiem co jeszcze.
Większość dnia spędzona znowu w urzędach, rozruch firmy. Przy okazji kupiłyśmy metr saletry dla sąsiadów (91 złotych taki podpędzacz plonów kosztuje).
Mikołaj obejrzał nasz siewny owies i stwierdził, że jest pomieszany z łubinem i nie przesiany. Ale i tak dosiejemy jeszcze trawę, więc chwasty nie są tragedią. Ziarno za to duże, "nietutejsze", lepsze zatem. W przyszłym roku zmienimy użytkowanie pola.
Gusia zgniotła co najmniej połowę jaj. Wymieniłam ściółkę w gnieździe. Nie wiadomo czy coś wyjdzie z eksperymentu, choć siedzi tak pilnie, że prawie nic nie je i nie pije. Na szczęście druga kwoka pani Wiery wczoraj "zakoktała" i zdecydowałyśmy się ją posadzić na naszych jajach, jak w zeszłym roku.

2 komentarze: