Popadało, nawet dwa a może i trzy dni i w nocy też. Nie tak jak we Włoszech, gdzie w Emilii-Romanii domy pływają pośród wezbranych potoków i rzek, ale zawsze. Ziemia i przyroda odetchnęła. Skończył się kurz wznoszący się na drodze przy każdym kroku i podmuchu wiatru.
Posiałyśmy dynię we wcześniej uszykowanych wałach obornikowych. Anna robiła dziurkę, wsypywała w nią szufelkę gleby kompostowej, która nam dojrzała pod akacją, a ja po kilka nasion zeszłorocznych zbiorów, starannie przedtem namoczonych w świeżo udojonym mleku (sposób naszej pani sąsiadki). Zaraz popadało, raz i drugi, długo i krócej, więc niebo pobłogosławiło. Niechaj rośnie.
Poza tym większość pomidorów została wysadzona z doniczek na grządki w dużym tunelu, w miejsce wyrwanej rzodkiewki i szpinaku. Papryka jeszcze za mała, aby to zrobić, ale nocuje już w cieplicy, więc noszenie poranne i wieczorne z domu i do domu się skończyło.
Trawa na pastwisku niska, ale umyta, więc kozy chętnie na nią biegają. Na kilka godzin codziennej wyżerki.
Kaczka zakolegowała się wreszcie z gęsią i przystała do kurzej ferajny w kurniku. Z tego się cieszę.
Słychać, że jaja kurze 20 złotych za kilogram stoją na rynku. A w Biedronce marchew skoczyła z 4 do 8 za kilo. Szczęśliwie w ogródku mam pasternak, liście magiji i selera, pietruszkę, pak czoj, szczypior i koper i nie mnie dotykają te podwyżki. Do rosołu zawsze jest co włożyć. Już kalarepki się wiążą.
Kwitnie bez za domem, glistnik całymi zielono-żółtymi kępami, akacje są już w bloku startowym.
Pojawiło się w tym maju więcej komarów niż w zeszłych latach o tej porze. Dokuczają, razem z meszkami najbardziej późnym popołudniem i o zmierzchu, zatem przy obrządku trzeba się trochę oganiać i tarasowanie na razie się skończyło, albo odbywa się w słoneczne dni we wcześniejszych godzinach. Przy słodkich nawoływaniach gniazdujących gdzieś blisko ptasząt lub z oddali kukułki oraz przelotach łownych jaskółek.
Duży problem z zalogowanie się aby napisać komentarz. Coraz gorzej z tym google. Zaskoczyłaś mnie jajami na kilogramy. Nawet by mi do głowy nie przyszło. Na kilogram ile mniej więcej jaj wychodzi?
OdpowiedzUsuń16-17, czasem 15. Zależnie od wielkości. To sposób podlaski.
UsuńTeż nie wiedziałam, że na Podlasiu sprzedają jaja na kilogramy. Ciekawy ten sposób na moczenie dyni w mleku.Nie słyszałam wczesniej o tym mleku.
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć krowę lub kozę, bo chodzi o świeżo zdojone ciepłe mleko. Budzi się siła żywotna w nasieniu. Wyobraźni magicznej podlaskim kobietom i mężczyznom nie brakowało. :) ES
UsuńA zabrzęczał grosik w kieszeni, kiedy kukułka po raz pierwszy zakukała? ja nigdy nie zdążę:-)
OdpowiedzUsuń