7 maja 2023

Kogucia głowa

Wróciły zimne noce, chłodny wietrzyk, mało deszczu. Zatem główne sadzonki nadal są noszone dom-cieplica, cieplica-dom, rano i wieczorem, aby nie zmarzły. Anna wciąż coś pikuje, rozsadza, sieje, w tym kwiaty. Ma ogrodniczą szajbę.

Trwają żniwa rzodkiewkowe. Trzeba uwolnić miejsce pod pomidory i ogórki, zatem jest to już konieczność. Jemy je w zupach, sałatkach i na kanapkach, poszły do kwaszenia, zielone zjadają z apetytem kozy i drób, zamieniając je na mleko i jaja. Część po prostu rozdajemy, jak się zdarzy ktoś zaprzyjaźniony pod ręką. Nie ma czasu bawić się w handel, taki los rolnika.

Wczoraj, w dzień koronacji króla angielskiego, Anna posadziła indyczkę na jajach. W dzień po zaćmieniu, co astrologicznie nie jest wskazane, ale miejmy nadzieję, że niebo będzie jednak łaskawe. Nie dało się już dłużej zwlekać, bo ptak już od ponad tygodnia zasiadał w gnieździe na pusto.

Samo zaćmienie przyniosło nam rosół z koguta, którego trzeba było skrócić o głowę. Co kilkaset lat wcześniej przytrafiło się imiennikowi obecnego króla, Karolowi I, zdekapitowanemu na rozkaz pyszałka Oliwera Cromwella.
Wszystko dlatego, że kogut rozpętał pojedynek na śmierć i życie z indorem, albo na odwrót, tak naprawdę nie wiem do końca, kto zaczął. Rozganiały obu zaciekłych wrogów psy, potem indor poszedł do izolatki, ale ledwie z niej wyszedł, bo w końcu trzeba go było na świat wypuścić, rzucił się na koguta z większą pasją. Dostał łupnia i jego korale spuchły niemożliwie podwajając gabaryty, aż był dylemat, którego z nich skrócić o głowę. Zwyciężyła wiara w uleczenie gulguła, który może jeszcze w sezonie spełnić rolę troskliwego taty, i tak kukuryk poszedł na ofiarę. Smaczniutki, muszę pochwalić. A korale powoli wracają do normy.

Poza tym część dzieci zostało odstawionych do odsadnika, sami chłopcy. I zaczęło się dojenie poranne. W efekcie zagospodarowuję dziennie 3 litry mleka. Może wydać się mało, ale gdy taka ilość się codziennie powtarza, to w sumie mamy wszystkiego w dostatecznej ilości dla siebie i na zapas. Jogurt, wreszcie się zaczął i mogę porzucić te sztuczne wytwory sklepowe. Do tego twaróg i pierwsze serki miękkie. Lądują w chłodnym miejscu opakowane, aby mogły dojrzeć przez tydzień dwa i nabrać smaku.

Ach, i kaczusia Kasia zaczęła się nieść i mogę sobie wreszcie pozwolić na jajecznicę ze szpinakiem, albo kluski leniwe, a nawet naleśniki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz