22 marca 2019

Zalewajka, królowa zup


Co prawda, jeść już nie mogę z racji alergii na gluten. Ale śnić i wspominać tak. Zamieszczam z tego powodu przepis na zalewajkę, taki, jaki znam z domu, gdzie jadło się ją często.

Zalewajka

Ukiś barszcz z dwóch-trzech łyżek mąki żytniej i ciepłej wody. Identycznie do zakwasu chlebowego. W glinianym garnuszku, postaw z boku płyty kuchennej, gdzie ma zawsze ciepło i odpowiednio.
Pierwszy barszcz najtrudniej zrobić, bo brak odpowiednich bakterii. To może trwać nawet kilka dni. Na początek więc najlepiej wrzucić kawałek chleba razowego lub żytniego na zakwasie, albo odrobinę kwaśnego zwykłego (sic!) mleka (broń boże kefiru ze sklepu). Gdy skiśnie, poznasz to nieomylnie po zmienionym kwaśnym zapachu. 
Uwaga, barszcz z sinym wykwitem na powierzchni, specyficznie cuchnący jest nie do użytku, dostały się doń niejadalne bakterie. Może się to zdarzyć właśnie na początku procesu, potem już raczej nie.

Kolejnymi razami postępuj tak: zużywając barszcz do zupy pamiętaj o pozostawieniu odrobiny na dnie. Na tym ukisisz następny barszcz, przy czym może się sprawdzać już mąka pszenna. Ideałem jest, że ma się zawsze "chodzący" barszcz w garnuszku na kuchni, który można zużyć na zalewajkę w dowolnej chwili dnia lub nocy.

Gdy już podstawa istnieje zabieramy się do gotowania. Zupa to wtedy najprostsza i najszybsza w świecie. 


Obieramy kilka ziemniaków i kroimy w zupne drobne kawałki. Cięcie na plastry przyjęło się później. Polski lud zawszeć kroił kartofle na ćwierci bądź na ćwierci ćwierci, gdy "wielgie" były. Wrzucamy je na wodę, tyle wody ile zupy potrzebujemy.
Dodajemy liść laurowy, kilka ziaren pieprzu i tyle soli, ile lubimy.
Można wrzucić grzyb suszony oraz koniecznie połówki cebuli podpieczone na płycie kuchennej wcześniej. Kiedy wszystko się zagotuje i kartofle miękkie być zaczną zalewamy je przygotowanym wcześniej barszczem. Wtedy można wrzucić ząbek-dwa czosnku i pogotować jeszcze chwilkę.
Pamiętać należy, aby nie dodać barszczu wtedy, gdy ziemniaki jeszcze są twarde. Wtedy już nie zmiękną bowiem wcale.
Zalewajkę krasi się skwarkami ze słoniny, czasem z przysmażoną przy okazji pokrojoną cebulką. Z przypraw lubi pieprz i majeranek, wiosną nać pietruszki.
Niektórzy do kartofli dodają jeszcze seler, pietruszkę i marchewkę (bez pora), ale dla mnie to już udziwnienie.
Zalewajka na bogato to z dodatkiem roztrzepanego w barszczu bądź ugotowanego na twardo jajka (wersja wielkanocna), albo dodanej do zupy kiełbasy, najlepiej białej albo starodawnych parówek (serdelków). Można ją zabielić śmietaną, ale już w talerzu. Podaje się do niej chleb, najlepiej rwąc na kawałki wrzucać go najpierw do zupy i tak zjadać. Wersja absolutnie przepyszna zalewajki może być nazwana zalewajką jesienną. Dodaje się do gotowanych ziemniaków świeże pokrojone na plastry grzyby prosto z lasu (najwspanialej wypadają kurki). Dalej postępuje się jak wyżej.

Na koniec dodam, że zalewajka zaliczana jest w moich stronach (wraz z gęstym krupnikiem, w którym łyżka staje i rosołem z wiejskiej kury) do sprawdzonych zup leczących grypę i przeziębienie. Gorąca, gęsta zalewajka z dużej ilości barszczu ogrzewa dłuższy czas żołądek i zabija buszujące po nim wirusy. Wzmacnia siły, rozgrzewa. O tym pisałam już kiedyś na blogu tutaj.

7 komentarzy:

  1. Wygląda pysznie . Dziękuję za przepis . Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też ostatnio o tej zalewajce, zwanej u nas żurkiem czy barszczem białym, Żur jeśli więcej maki żytniej (bardziej ostry i charakterny) a barszcz jeśli więcej pszennej (łagodniejszy i delikatniejszy. Do niego zawsze grzyby, ziemniaki, marchew, ziele, liście a czasem boczek, jajo czy kiełbasa. Cudownie rozgrzewa brzucho i wystarcza na długo, zwłaszcza ten wypaśniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.zdrowyzakatek.com/zakwas-gryczany-na-zur/

    polecam! i nie musisz juz rezygnowac z kultowej zalewajki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuję w cieplejszym dla zakwaszeń sezonie. I zdam sprawę.

      Usuń
  4. Taką zupę gotowała moja mama, gdy byłam dzieckiem, ja ją czasem odtwarzam, ale ... bez żuru:) Wiadomo, to już nie to samo, tylko namiastka, ale też lubię. Dużo majeranku i tymianku, za którym przepadam i dobra pachnąca kiełbaska i można się zagrzewać w taki zimny i wietrzny dzień, jak dziś:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Proponuje też żur owsiany. Dla bezglutenowców jest OK.
    Zreszta zakisic można wszystko - orkisz, a nawet ryż czy jaglankę.
    No i robimy analogicznie: 5 łyżek maki owsianej (wole niż płatki, maka owsiana dostepna ogólnie, ostatecznie można płatki zemleć) zalewamy przegotowana lub filtrowana wodą. Wrzucamy ze 2 zabki czosnku (ja nie stosuje liścia laurowego, tu trzeba byc fanem jednak liści laurowych). Kisnie inaczej niż żytni, bo nie burzy sie podczas fermentacji. Żur wychodzi kwaskowaty, łagodniejszy w smaku od zytniego. No i bezpieczniejszy dla bezglutenowców i bezfruktanowców.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj chciałam się popisać, ale wszystko słowo w słowo już napisała Pellegrina. Jestem fanką zup z zakwasem, czy to barszczu, czy żuru.
    Nazwa "zalewajka" przypomina mi film "Jak rozpętałem II Wojnę Światową" kiedy to Franek Dolas obiecywał co ugotuję jak wypuszczą go z aresztu.

    OdpowiedzUsuń