Ostatnio Anna pobuszowała na allegro w dziale taniej książki i znalazła kilka skarbów, które natychmiast zamówiła. O ceramice, o uprawie roślin, o sztuce zdobniczej, oraz skarb największy, jak się dla mnie okazało. Książkę wydaną w 1987 roku, pt. "Przygoda kulinarna" autorstwa Katarzyny Pośpieszyńskiej.
Pamiętam, jako nastolatka uczyłam się podstaw robienia sobie posiłków z książeczki, którą mam do tej pory, pt. "Książka kucharska dla studentów i zakochanych", autorów nie pomnę, było to małżeństwo, miała zabawne rysunki, zresztą tytuł też mogłam przekręcić. [I przekręciłam, jak zaraz zauważyli czytelnicy bloga, więc prostuję tytuł: "Książka kucharska dla samotnych i zakochanych"] Na obecne czasy, gdy mam pełną lodówkę dobroci ciut monotonna i prymitywna. Zatem przepisy pani Pośpieszyńskiej spadły mi po prostu z nieba.
Ile razy - przy pełnej zamrażarce i piwniczce - nie miałam pomysłu co ugotować na obiad! I kończyło się na ziemniakach posypanych koperkiem albo nacią, z sadzonym jajem plus jogurt, w naszym domu to dno obiadowe.
Teraz już dwa razy udało mi się zaszaleć, ot, szukając czegoś na szybko. Mnóstwo tam potraw z udziałem baraniny, czyli nadających się też do koźlęciny. Wypróbowałam już jedną, szybką, jednogarnkową, ziemniaki krojone w kostkę smażone z dodatkiem siekanego mięsa i cebuli. Super.
A wczoraj Anna z wyprawy z kozami do lasu przyniosła pół wiadereczka kurek. Poszperałam w księdze i zdecydowałam się przyrządzić grzyby na obiad w sposób prosty, acz jeszcze nigdy przeze mnie nie stosowany. Zapisuję na przyszłość, zmieniając podane proporcje, bo życie ustaliło własne. Obiad był smaczny i szybki do przyrządzenia.
Gulasz ze świeżych grzybów
Składniki:
Talerz obranych i sparzonych świeżych leśnych grzybów (kurki, podgrzybki itp.)
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
dobra garść słoniny albo boczku
łyżka mąki - u mnie była gryczana, bezglutenowa
pół szklanki śmietany - u mnie było słodkie kozie mleko z kapką jogurtu
Poza tym sól, pieprz mielony, w przepisie jest nać pietruszki, nie miałam, więc dodałam lubczyku z ogródka
Przyrządzenie:
Grzyby obrać, sparzyć, aby wyleciał z nich piasek, pokroić na cząstki.
Pokrojoną słoninę wrzucić na patelnię, podsmażyć. W tym czasie pokroić cebulę na drobno i zmiażdżyć - to z pewnych względów lepiej zrobić nieco wcześniej - 2 ząbki czosnku. Gdy skwarki wypuszczą tłuszcz wrzucić na gorącą patelnię cebulkę z czosnkiem i zmniejszyć ogień. Posolić, popieprzyć, dodać wybraną przyprawę (nać pietruszki, świeży majeranek, zielony koperek albo lubczyk - moje warianty) według swego uznania. Po dwóch minutach dorzucić grzyby i dusić je 10 minut pod przykryciem. Po tym czasie zestawić z ognia i pozwolić im nieco przestygnąć. W tym momencie przygotować zaprawkę, do pół szklanki śmietany (u mnie było mleko i się sprawdziło) dodać łyżkę mąki, wymieszać. Po czym postawić patelnię na małym ogniu i powoli dolewając zaprawkę mieszać grzyby. Po wymieszaniu dusić jeszcze 5 minut. Gotowe!
Podawać z ryżem i dowolną surówką, bądź kiszonką.
Podane ilości starczają na syty obiad dla dwóch osób.
Tak tylko dla porządku: Książka, z której korzystałaś jako nastolatka jest zatytułowana:"Książka kucharska dla samotnych i zakochanych". Autorem jej jest - i tu ciekawostka - Tadeusz Żakiej, muzykolog, pisarz i publicysta muzyczny, który jako Maria Lemnis i Henryk Vitry parał się publikacjami kulinarnymi. Ot, taka zabawna historyjka. :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O, bardzo dziękuję za sprostowanie. ;) Mam tę książkę, ale przy remoncie trudno mi ją odnaleźć w pudle, a pamięć już nie taka, jak dawniej. Studenci wzięli mi się pewnie z tego, że przy doborze przepisów autor/zy powołuje się na życie i niezbyt zasobną kieszeń studentów. ;) ES
Też popędziłam, żeby sprostować bo to moja ukochana książka kucharska dla samotnych i zakochanych a tu się okazało, że Maria i Henryk to facet ale z fenomenalnym smakiem. Te przepisy, choć ponad 50 letnie, nic a nic się nie starzeją.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza przepisy na różnego rodzaju jajecznicę, prawda?
UsuńCzy te grzyby nie za krótko gotowane? Pamiętam moja Babcia kiedy robiła sos grzybowy ze świeżych grzybów, które zbieraliśmy w lesie,dłużej je dusiła...Mawiała, że trzeba je dobrze obgotować.
OdpowiedzUsuńNie wiem, to trzeba na czuja, zależy jakie grzyby. Prawdziwki z pewnością tak, bo są twardsze, ale ja miałam w większości kurki i ze dwa podgrzybki. Były wystarczająco miękkie. Zaczynając jednak od tego, że grzyby po obraniu najlepiej jest sparzyć wrzątkiem. Wrzucić na sito i polać i potrzymać w gorącym 2-3 minuty. Wszelkie śmiecie z nich opadają, poza tym też to chyba przyspiesza proces przyrządzania.
Usuń