17 września 2017

Grzybne hobby

Okres wzmożonego grzybobrania trwa już od dłuższego czasu. Pogoda mokra i maksymalnie wilgotna, sprzyja wysypowi. Wygląda to tak, że opuszczone przez dotychczasowych masowych zbieraczy lasy okoliczne pełne są grzybnego dobra różnego rodzaju wręcz bez ograniczeń. Anna wychodzi codziennie przed południem niby paść kozy przy lesie, a sama daje się wciągnąć przez duszki leśne tak mocno, że po dwóch godzinach wraca dźwigając wiadro pełne grzybów. Albo wpada w międzyczasie po drugie wiadro, bo jej się zbiory nie mieszczą.


Po co nam to? Ano zdecydowanie po nic. Pewien zapas marynat grzybowych został zrobiony, kilka potraw zjedzonych, chwacit, chciałoby się rzec.
Jednak dusza leśnego człowieka, która się w Annie obudziła nie chce odpuścić.
- To grzech grzyba nie podnieść, jak staje ci na drodze! I sam się pcha do wiadra! - tłumaczy, widząc moją minę.

Zatem czyści i suszy swe zbiory pracowicie w piecu chlebowym i na blasze. A resztę sprzedaje w skupie za grosik. Bo ceny grzybów już mocno spadły. Podgrzybek dwa dni temu był po 5, kurka po 6 złotych za kilogram. Mimo to uzbierała już ponad stówkę oszczędności. Przynajmniej na tyle owo grzybiarskie hobby się opłaca.

5 komentarzy:

  1. Oj mnie też leśny duszek w las zaciąga. No jak nie podnieść jak taki ładny jak tak pięknie do nas gada :) Smacznego

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to po nic? kaszotto grzybowe, kulebiak, pierogi... można jeść codziennie. Grzyby solone i kwaszone. Eh, pewnie miejscowe kobitki mają mnóstwo sposobów i przepisów. Toż ziemniaki, kapusta i grzyby to podlaska klasyka. U mnie podduszone i do zamrażalnika. Zapasy na zimę. Suszone - na parę lat - w przyszłym roku nie będzie. Logika przyrody - jabłek brak, a latos pod drzewami leżały i gniły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze domową vegetę grzybowo-warzywną można zrobić, korzystam z takiej od ubiegłego roku i sprawdza się doskonale w zupach i sosach. Annę rozumiem całkowicie, jak tu odpuścić taki urodzaj ?

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja czekam na wysyp na naszym Pogórzu Kaczawskim. Na razie same kanie, ale jak powiadają "lepszy rydz niż nic"...

    OdpowiedzUsuń
  5. I w moich stronach obrodziło. Jem, suszę, mrożę, zalewam octem, rozdaję dobrym ludziom. Na chłopskim rynku cena prawdziwków dolej wysoka - 30 złotych za kilogram.

    OdpowiedzUsuń