Pogoda chłodna, dość wietrzna. Na wiosce nieskończone wielikoje świato. Marazm jakiś taki przed-wiosenny ogarnia. Kulturalnego człowieka. Oczy bolą od ślepienia w ekran monitora. W głowie pustka, natchnienie zdaje się może nie tyle wyczerpane, co zmęczone. Sam rozum podpowiada, że lepiej odziać adidasy i polatać po lesie, niż dłubać w niewidzialnym i nieprzekazywalnym. Ale co, jeśli rozum nie ma siły ich włożyć, ruszyć z miejsca? Zapada się w siebie razem z rozleniwionym ciałem. To wszystko wina pogody - słyszę. No, nie wiem.
Jednostajność bodźców codziennych od lat. Te same zajęcia, w kółko. Te same emocje, powtarzane jak katarynka. Trwanie.
Dziś dzieciaki zostały odstawione od matek do osobnego boksu. Dla nich to traumatyczna chwila. Bek zbiorowy unosił się jeszcze dość długo z obory. Dorosłe kozy próbowały je trochę pocieszać, ale na głos matek płacz wzbierał do nieba. Potem umilkł. Tak będzie ze trzy dni z rzędu. Potem się przyzwyczają, a nawet polubią swoją dziecięcą wspólnotę i małe stadko wewnątrz dorosłego stada. Mnie to już nie wzrusza.
Co to dla mnie znaczy?
Ano, właśnie zaczyna się sezon. Dojenia. Jutro wstaję skoro świt. I tak będzie ciągle...
De-pressss-ja....
W takiej chwili proponuję wybrać się do znajomych, rodziny w mieście. Najlepiej dużym i najlepiej do bloku. Bardzo szybko można sobie wtedy przypomnieć, dlaczego wybrało się życie na wsi.
OdpowiedzUsuńZnalazłam opiekę na trzy dni do zwierząt i wybrałam się w odwiedziny, bo gdy już moja Milka się wykoci to nie będzie szans. Bardzo mi było "dziwnie" w bloku.
tak tak polecam miasto i ,,przyjemności" z nim związane. Jutro jadę i wrócę chora...
OdpowiedzUsuńDzięki. ;)
OdpowiedzUsuńwszędzie to samo! czyli...gdzie się nie obejrzysz to dupa i tak z tyłu ;)
OdpowiedzUsuń..to tyle w kwestii pocieszenia ;)
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Chętnie zamieniłbym codzienny ból kręgosłupa i pośladków po ośmiogodzinnych nasiadówkach w korporacji na obrządek gospodarstwa. Ale może też się mylę.....?
OdpowiedzUsuńPiotrem, poczucie znużenia jest wszędzie i zawsze i buduje się latami. W życiu są takie okresy, przełamywane nagłymi awariami bądź wzlotami, które sprawiają, że serce szybciej bije, ale rzadko kto chciałby mieć tak zawsze. Wiem ci to, oj, wiem. Z doświadczenia podejrzewam, że stoję blisko progu nowego okresu. Najnudniej jest tuż przed nim. Tak jak najciemniej przed świtem. ;)
OdpowiedzUsuń