Popadało, choć wcale nie tak strasznie, jak zapowiadały prognozy meteo. Roślinki zadowolone. Akacje przekwitły, ścieląc drogę pod sobą białymi płatkami. Intensywne zapachy i bzyczenie owadów przy pobieraniu nektaru skończyło się na rzecz śpiewów przeróżnych ptaków w gęstwinie i oblotów kolorowych motyli.
Ostatni wylęg indycząt utknął ze sprzedażą. Karmię i chucham na gromadkę, która mieszka z indyczką w stodółce.
Anna zaś zwozi naskładane wcześniej drewno z działki leśnej opodal. Jedna fura dziennie, załadować i rozładować. Starczy roboty.
Pozdrawiam :) U mnie też sporo pracy i nie ma czasu na neta.
OdpowiedzUsuńCo prawda my nie na morzu, ale wypada jakoś do siebie zawołać z morza roślinności i zwierzęcości do ogarnięcia. Ahoj, brahu! Ahoj siestro!
Usuń