18 września 2011

O znakach końca w dodatku

Nie, żebym straszyła albo szukała mocnych wrażeń w nudnym wiejskim bytowaniu. Ale może warto, aby spokojni i zmieszczanieni Czytelnicy blogów tego rodzaju, jak mój, zarejestrowali przez przypadek zaglądnięcia tutaj, jeden z wielu ostatnio sygnałów ostrzegawczych?
Sama miewam ich dużo, choć Babką nie jestem (może jeszcze nie). Od lat. Coś mnie wygnało z metropolii na daleką wiochę, coś każe siać i orać, doić i jeść to, co wypracuje moja ręka... Ot, złe sny, ktoś powie. Dobra. Ostatnio śnią to samo, co ja od 10-15 lat, całe grupy ludzi w wielu miejscach świata.
Cytuję w pewnym skrócie jeden z takich "snów", tym razem podpartych obliczeniami. Jeden z wielu, mówię. Wcale nie inne sny, miał już ponad 500 lat temu Nostradamus.

"Urodzony w 1946 roku Gerald Celente, syn włoskiego emigranta jest jednym z renomowanych prognostyków światowych trendów. W swym najnowszym internetowym Newsletter „The Trends Journal” zamieścił prognozę pt.:
„Pierwsza Wielka Wojna XXI wieku - przygotujcie się na walkę o przetrwanie”.

Celente od ponad 20 miesięcy prognozuje upadek zachodniego świata i ostrzega przed wybuchem wojny jeszcze w roku 2011 - tak w USA jak w Europie. Ostrzega i nawołuje wszystkich obywateli rozwiniętych państw do przygotowania się do wojny na śmierć i życie - poprzez zaopatrzenie się w broń i zapasy żywności. Zaleca również wcześniejsze opracowanie planu na wypadek koniecznej ucieczki...
W zglobalizowanym świecie zostaną zerwane łańcuchy zaopatrzenia w żywność. Ludzie, którzy np. w krajach europejskich uważają za zwyczajne spożywanie hiszpańskiej sałaty czy tureckich ogórków przekonają się, że polegali na imporcie, którego już więcej nigdy nie będzie. Rozpocznie się walka o pozostałe jeszcze zapasy żywności.
Obok wielkiego kryzysu żywnościowego wybuchnie nienawiść do obcokrajowców i nacjonalizm. Ogarną one wszystkie warstwy społeczne. Każdy będzie chciał ratować siebie i swoją rodzinę. Zapanuje prawo dżungli.
Bardzo szybko obywatele EU przekonają się, że ich pieniądze, oszczędności, ich zabezpieczenie finansowe na przyszłość nagle zniknie. Polisy ubezpieczeniowe,
długoterminowe książeczki oszczędnościowe - wszystko to w jednym momencie
stanie się zadrukowanym bezwartościowym papierem. Przetrwają ci, którym udało się
w czas wymienić pieniądze na metale szlachetne (złoto, srebro).
Unia Europejska się rozpadnie. Wybuchnie wiele lokalnych i międzynarodowych
konfliktów...
Gerard Celente nawołuje do wymiany pieniędzy na metale szlachetne, do zaopatrzenia się w broń i w zapasy żywności.
Przy tym rzeczą ważniejszą jest psychiczne przygotowanie się na nadchodzące
wydarzenia. Kto tego nie uczyni i z tych prognoz się śmieje, ten dozna psychicznego załamania i nadchodzących wydarzeń z całą pewnością nie przeżyje."

Hm, mogłabym parę rzeczy, o których nie wspomina prognostyk, dodać od siebie, ale poprzestanę na tym podglądzie coraz bliższej przyszłości.

A ty co teraz robisz? Co przedsięwziąłeś dla sprawy swojej i przetrwania esencji świata? Bo, gdy będzie za późno, będziesz zdany/a na fale nieprzewidywalnych i przypadkowych zdarzeń, którymi szybko przestanie rządzić jakakolwiek strategia.

5 komentarzy:

  1. Prawo Przyciągania nie przestanie wszak działać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kresowa Zagrodo... naszym azylem wobec zbliżających się zmian /bez względu na to czy wierzymy bezpośrednio w słowa Celente czy też opieramy się na innych sugerujących to i owo faktach/ jest/będzie NASZAPOLANA. Choć argumentów za jej powstaniem nie można sprowadzić tylko i wyłącznie do strachu przed przyszłością /i to całkiem bliską/ to jednak wierzymy, że każdy nasz dzień zbliża nas do miejsca, w którym będziemy mogli zaistnieć jako mniej więcej samowystarczalna rodzina z grządką za domem i konfiturami własnej roboty. Już nasza wyprowadzka od 'przyspieszonego świata' w stolicy do innego miasta poza granicami kraju, była swego rodzaju ucieczka i zerwaniem ze stającą na głowie codziennością, do której zbyt mocno mieszały się polityka, wyścig szczurów i inne nieprzyjazne twory człowieka.
    Dziękuję Ci za te posty, dziękuję za to że mogę przypomnieć sobie o tym, co w pędzie dnia czasem zbyt szybko umyka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację Ewo, w tym co piszesz. dziękuję za Twój blog. Był zawsze dla mnie wsparciem w batalii (wygranej) o moje miejsce na Ziemi poza murami miasta.
    Moją pasją jest ziołolecznictwo i dziko rosnące rośliny jadalne. Dość praktyczne zainteresowania ;) Na ciężkie czasy jak znalazł.
    Pozdrawiam Was obie serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm.... tak szybko tj. w 2011 sie wszystko nie rozleci raczej. A wlasciwie mam nadzieje, ze nie, zebym zdazyla przemiescic sie na drugi kontynent i zamienic zielone papierki na ziemie :)

    Facet jest pesymista, ale zgadzam sie co do tego, ze UE sie rozleci, euro przestanie istniec i nie wiadomo jak i w jakim stopniu oberwie sie USA.
    Ze beda lokalne konflikty to wiecej niz pewne, podobnie jak glod.
    Do wnioskow dolaczylabym jeden: zwiewac tam, gdzie klimat na tyle znosny, ze nie da sie zamarznac zima z braku opalu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Łaaał! To wszystko brzmi jak pożegnanie? 19 września mija i co? Owszem, świat wariuje. Czy to znaczy, że mamy wariować wraz z nim? Będzie, co ma być! Jutro wstaniemy rano tak samo jak dziś. Pochłoną nas codzienne obowiązki i może niecodzienne zdarzenia, ale będzie normalnie (o ile może być normalnie w tym zwariowanym świecie).

    OdpowiedzUsuń