Jare Gody zimne i wietrzne wypadły, nawet nieco sypnęło zmrożonym śniegiem, który krótko się ostał. Anieli niebo sprzątali. Od dwóch dni pojawia się przelotem słoneczko, choć temperatura jeszcze dość niska. Niemniej dzieciaczki mają okazję biegać zespołowo w sieni i na progu obory, co uwielbiają.
Prace zwalniają i przyspieszają zrywami, zależnie od pogody. Trzeba uważać, aby nie zawiało, wiadomo. Spocisz się, rozchełstasz, a tu zimny powiew i zaraz łupanie w kościach, zapalenie tego i owego, różnie bywało. Widmo korony straszy głównie medialnie, bo nasze kontakty międzyludzkie bardzo są sporadyczne. W razie czego mam jednak przygotowany zestaw ratunkowy najważniejszych leków, witamin, kropel, ziół, maści i sposobów domowych (termofor, bańki), aby nie doprowadzić do zapaści na zdrowiu.
Niemniej udało się pociąć na drobne większość złamanej jabłoni przy pastwisku, teraz trzeba będzie zwieźć wszystko na podwórko.
Także poszła w ruch glebogryzarka i gleba w tunelu została przygotowana pod zasiewy. Dziś trafił się kolega i w trójkę zaciągnęliśmy płachtę foliową na konstrukcję. Przetrwała zimę bez szwanku, choć najmłodsza nie jest, bo kupiłyśmy ją jako dodatek do konstrukcji prawie za darmo, była już używana kilka lat. Zawsze to jest jakaś oszczędność.
Cięcie i układanie gałęziówki przywiezionej jesienią trwa dorywczo i codziennie lub prawie codziennie posuwa się do przodu.
Przybyły zakupione sadzonki krzewów i malin, wiosnę czas zacząć.
Super,praca wre.Jajka sa juz na pisklaki wysiadywane czy jeszcze nie?
OdpowiedzUsuńNie. Musi być cieplej, wtedy kury kwoczą. Albo i nie. Niektóre czekają nawet do lata. :)
Usuń