27 stycznia 2015

Rada

Było styczniowe świętowanie na Podlasiu. Można zerknąć tutaj jak to czasem wygląda i poświętować razem. Tak, to też Polska, jakby ktoś nie wiedział.

26 stycznia 2015

Zimowe świętowanie

Przesuwa się już styczeń kolejnego roku w kalendarzu w tempie niezauważalnie prędkim. Niedawno skończył się prawosławny okres świąteczny, świętem Jordanu, a w naszym domu kultury dorocznym koncertem kolęd. Śpiewanych przez miejscowe siły, począwszy od przedszkolaków, przez podstawówkę, gimnazjalistów, uczniów pobierających naukę gry albo śpiewu, tudzież orkiestrę dętą, ludowe zespoły śpiewacze z okolicznych wiosek i chóry, dziewcząt oraz cerkiewny i kościelny. Poza tym każdy dzień podobny do siebie. Bezśnieżna zima pozwala na codzienne rozluźnienie w temacie grzania chaty i opieki nad dobytkiem. Drób się niesie już prawie jak na wiosnę. Mimo, że kury nioski wiekowe, od dwóch do czterech sezonów mają. Zdarzają się też pojedyncze jaja gęsie. Kilka dni temu narodził się pierwszy koziołek z tegorocznej serii. Z mamy pierwiastki. Wyszedł bez problemu, choć najpierw wysunął główkę. Anna wsadziła mu palec do pyszczka, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, mimo tego odwrócenia. Zassał od razu. I zaraz był cały na tym świecie. Spokojny z niego, czyli niepłaczliwy gość. Z babki Baby Luby, z matki Ludmiły, Ludek mu na imię, bo jak inaczej. Vel Ludzik.
Anna od początku miesiąca, wykorzystując ciepłą aurę znowu bawi się w drwala leśnego. Andriusza podzielił się z nią swoją działką w lesie za wsią. Drewno słabe, same sosnowe cienkie żerdzie, ale dobre i to. Poza tym robią się mydła, z pierwszej koziej siary. Bo mleka trochę z naszej pierwiastki już i dla nas jest, starcza do porannej kawy i do mojej śniadaniowej zupy na płatkach ryżowych. To tyci tyci daje już sporo radości. Mleko sklepowe było nie do przełknięcia! Nawet kot od niego odwracał głowę i zostawiał psom do wypicia.