3 września 2020

Znak czasu

Piękny słoneczny, nieco jesienny dzień dzisiaj był. Jak od dość dawna każdy - owocny. Powstał kolejny zestaw zabutelkowanego soku przecierowego z pomidorów, twaróg i nastaw na cydr, zasypany enzymem. Anna buszując po tunelu w poszukiwaniu już naprawdę ostatnich ogórków (które kozy zjadają) i czerwieniących się pierwszych papryk, odkryła coś nowego. Sami zobaczcie, jak to było.

Te maleńkie, ledwie widoczne są najbardziej piekące. Już są bliskie...


A inne, większe oto jak pięknie prezentują się na świeżo wypieczonym talerzu ozdobnym. Są ostre, przyrządzam z nimi leczo, dodaję po kilka do przecieru pomidorowego, aby przydać mu charakteru, do zup albo węgierskiego gulaszu. 


Tymczasem pośród krzaczków zazieleniła się dziwna postać. Dobiegły mnie już wcześniej wieści, że pokazało się to coś na Podlasiu i to nawet w wyższych rejonach wedle Białostoka, ale zawsze co na żywo to na żywo...


I oto jej zbliżenie...


Znak czasów. 
Oprócz papryki w tunelu można napotkać nieco inaczej smakującą czerwień. Używam jej często jako dodatek do obiadu. Duszone świeże liście buraka liściowego, z dodatkiem ząbka czosnku, liścia selera, pokrojonej cukinii, przypraw... świetnie urozmaicają ziemniaki, ryż czy kopytka na talerzu. Pomagając potem w strawieniu całości oczywiście.

1 komentarz: