10 sierpnia 2015

Ślad węża

Z jednej strony hiszpańskie upały na Podlasiu dają się znieść, jeśli po prostu człowiek skryje się w zaciszu domu, ma co pić, i czym się od czasu do czasu polać, i nie musi nic robić. Bo nie ma do tego żadnej siły ani motywacji. Sery podpuszczkowe wariują, nie ma na to żadnej rady (oprócz klimatyzacji, na którą mnie nie stać), zatem przeszłam na kwaszenie mleka i robienie twarogów. Nadmiar mrożę, gdy temperatura spadnie powstaną z nich serniki i bułeczki z serem. W takim razie jest czas na lenistwo. I sjestę poobiednią. Do jedynych obowiązków należy dolewanie wody zwierzakom, a znika w pojemnikach bardzo szybko.

Także las się ruszył ku wodzie. Widać, że przyroda jest zdumiona śródziemnomorskim klimatem.
Pojawiają się w chłodzie poranka na przykład ogromne chrząszcze, typu jelonka, szukające odrobiny wilgoci.
Pod kranem zewnętrznym spotkałam dzisiaj ropuchę szarą. Musiałam ją trochę namawiać, aby się schowała w garażu przed drobiem, który miał właśnie wyjść z kurnika.
A przed domem natknęłam się na dziwny podłużny ślad.
Wiódł przez całe obejście, wzdłuż wszystkich budynków, widać starannie obejrzanych, zakręcając kilka razy, w tym tuż koło wiaderka z wodą dla gęsi, zostawionego na noc pod śliwą i kończył się gdzieś w lesie.
- Co za zwariowany rowerzysta! - zawołałam zdziwiona.
Ale to nie był ślad roweru.

Kto wie, może odwiedził nas dzisiaj w nocy ktoś taki?

Gniewosz plamisty

2 komentarze:

  1. Można powiedzieć, że przez prawie 5 lat mieszkaliśmy z Gniewoszami w jednym domku. My na górze, a oni na dole. Całą rodzinką mieszkali w kamiennej podmurówce. I jeszcze wujek Zaskroniec. W ciągu dnia wypełzali do słońca na kamienie i dawali się podglądać oraz jaką taką gwarancję, że nie będą podchodziły żmije. Dobrze się z nimi żyło. Oby to był ślad gniewosza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały blog. Super się go czyta. Dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń