13 maja 2014

Małe niespodzianki

Deszczowo się zrobiło od kilku dni, a nawet burzowo, choć burze są krótkie i symboliczne (dziś był jeden błysk i grzmot i krótka ulewa). Kozy i gęsi z doskoku pasą się na trawie.
Noga koziołka spuchła od raciczki po sam koniec uda. Okazuje się, że został zaatakowany na pastwisku przez jakiegoś żądlącego owada, jak sądzę, szerszenia, bo pszczoła chyba by nie przyniosła aż tak znacznego skutku. Powoli zaczyna już lepiej i szybciej chodzić.
Anna pojechała wczoraj do Bielska, przy okazji sprawy dwóch innych wioskowych ziomali wioząc ze sobą, między innymi do Agencji Rolnej, bo termin składania wniosków o dotację rolną zbliża się wielkimi krokami. Była kolejka z tego powodu, wniosek złożyła i przy okazji dowiedziała się, że w tym roku płatności będą wsie jednakie. To znaczy, czy orzesz, siejesz i żniwujesz, czy też ugorujesz swoje pole płatność będzie jednakowa. Jednym słowem rolnicy dostają sygnał, że mogą leżeć bykiem i nikomu nie zależy na uprawie pól. Chyba, że sami sobie ową uprawą i produkcją zysk zapewniają taki, że opłaca im się pracować i w koszty uprawowe wchodzić. A to jest wielka rzadkość na Podlasiu.
Z owego Bielska Ania przywiozła, oprócz zakupów także niespodziankę, prezent, który sama sobie zrobiła. Nie mogła oprzeć się pokusie, gdy przeczytała ogłoszenie w naszym podlaskim "Kramiku", gdzie cena owej niespodzianki była zachęcająco niska, sto złotych mianowicie. A w rzeczywistości okazała się o połowę niższa.
Tym sposobem sprawiła sobie maleńkiego, 6-tygodniowego szczeniaczka, potomkinię suki border collie rodem z Anglii i polskiego owczarka nizinnego. Właściciel suki i rolnik pełną gębą sam zdecydował o pomieszaniu tych ras, aby uzyskać lepszego pasterza, gdyż jak stwierdził po latach hodowli border collie, które używa przy swoim stadzie owiec, że niekoniecznie sprawdzają się idealnie przy wypasie. Mieszanka wydaje mu się lepsza pod tym względem.
Puchate, czarno-białe maleństwo zatem wylądowało po południu w naszej zagrodzie i zostało przywitane przez mieszkańców domu i obory ze sporym zainteresowaniem. Kola pomerdała grzecznie ogonem i zdawkowo powąchała gościa. Laba w pierwszej chwili zjeżyła się, ale wkrótce ciekawość zwyciężyła i chęć wspólnej zabawy. Koźlęta z uwagą obwąchały łaciate cudactwo.
I tak mieszka z nami trzecia suka. Pasta, Pastka, Pastusia, Pasterka.

Dzisiaj zaś zaczęły się kluć indyczęta pod starą indyczką.

8 komentarzy:

  1. Rolnik pełną gębą pewnie miał border collie z jakiejś słabej linii hodowlanej. Dobre psy (i suki) w Anglii kosztują w przeliczeniu co najmniej 2-3 tysiące zł. Ale to takie po rodzicach pracujących, z rodowodem.

    Wiadomości o dotacjach to muzyka dla mych uszu, dzieki za info! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamphoro, nie interesują nas drogie rasy, ani rodowody. Najważniejsze, żeby pies dobrze zaganiał i był wiernym przyjacielem i obrońcą. A rolnik dał za swoją sukę nie wiem, nie interesowałam się. W każdym razie chwalił jej charakter. Pozdrawiam, ES

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo psy, nawet border collie trzeba nauczyć pasienia:-(
    Rolnik pewnie oczekiwał,że samo się zrobi.Takie hodowanie kundli( bo to kundle są) uważam za naganne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie oczekiwał. Nauczył ją i jej potomków też. Jednak jest tak, że collie tracą instynkt zaganiania, używane głównie do wystaw psów rasowych. Chyba trafił mu się taki egzemplarz właśnie. Ciekawa jestem charakteru mixa z ponym. Twierdzi, że są o wiele lepsze w zaganianiu. Pozdrawiam, ES

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby się dobrze chowała !

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tymi dopłatami, to jednak nie do końca tak, jak mówisz. Dopłaty po prostu będą mniejsze, bo nie będzie tej części dopłat, która zależałą od uprawy. Nie będzie też płatności zwierzęcych, czyli dopłat do łąk. Ta część dopłat zdaje się była ponoszona przez nasze państwo, a ono wszakże w potrzebie. A kto pierwszy do ratowania państwa jak nie chłop?!

    OdpowiedzUsuń
  7. A może tak bez dopłat , pięć lat minęło jak zrezygnowałem z łaski pańskiej i śpię spokojnie . Minie parę lat i dopłat nie będzie i będzie bolało przyzwyczaić się do normalności powodzenia Tadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można przeczytać na blogu dążymy aktywnie do stanu samowystarczalności, także bez dopłat. W tej chwili jesteśmy wciąż na rozruchu, dopłaty traktujemy jak zyski, które inwestujemy w potrzebną infrastrukturę, a nie przejadamy je, ani z nich nie żyjemy na co dzień. Co zapewne będzie problemem dla tych, co to robią. Pozdrawiam, ES

      Usuń