23 kwietnia 2014

Nie wyprztykało się jeszcze

No, i wreszcie można dać sobie na luz. O tyle, że termin się dokonał. Rano nawet punktualnie zjechała szanowna komisja w składzie dwóch panów urzędników, zasiadła w altanie, obejrzała wszystko co zostało wybudowane, oceniła, zmierzyła, zważyła, sprawdziła oryginały faktur i umów wszelakich, wypiła kawę i zjadła sernik, wczoraj specjalnie na tę okazję upieczony (z twarogu koziego rzecz jasna), po czym odjechała w swoje urzędowe strony, zostawiając nadzieję, że wsio bude ok.
Co do dalszego losu płatności unijnych i zwrotu poniesionych kosztów karty zacięły się i nie chcą gadać. Więc wypada modlić się do Wszechmogącego, aby data dzisiejsza, apogeum krzyża kosmicznego z czterech ważnych planet, okazała się dla nas mało znacząca. Urząd ją wyznaczył, my się dostosowałyśmy, ufff.
Inna ważna okoliczność to ta, że drobiarstwo wylądowało wreszcie na swoim. Gusie zasiedliły swoją pakamerkę w kurniku, a kurczaki w stodółce. Bardzo mi ulżyło, nie powiem. O ile kurczaki są jeszcze mocno zdziwione (jako młodsze), to gąsiątka wydają się szczęśliwsze. Mają dużo miejsca, mogą machać skrzydłami, chodzić ile i gdzie chcą, zaczęły się także myć dziobem, tak jak robiła to śp. Gusieńka, co oznacza, że stres z powodu ciasnoty zniknął. Karmię je co dwie godziny i poję, co przyjmują z wielkim zadowoleniem. Są jednak związane z człowiekiem jak z rodzicem. Tu przypomnę, że gąsiątko klujące się z jaja zapamiętuje na zawsze istotę, którą widzi pierwszą na tym świecie. W naturze powinna to być gęś matka, lecz w praktyce często jest to pracownik, a najczęściej pracownica wylęgarni, czyli człowiek-kobieta. I potem chodzą za nią ślepo, jak w dym, dopóki nie dorosną i nie założą własnej rodziny. No, więc na mnie przypadło, bo je najczęściej karmię.
Poza tym znowu zachmurzyło się i grzmiało po południu. A mnie złapał ischias tak bolesny, że ledwie chodzę, tabletka p.bólowa niewiele pomogła. Burzy nie było, zatem nie wyprztykała się, więc pocierpię jeszcze.

3 komentarze:

  1. Można inaczej rzecz ująć, połamało mnie w krzyżu na ten krzyż kosmiczny, i tyle!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważą się losy globalistycznego monstra. Za jakiś czas nie będzie co na niego liczyć. A czy liczyć jeszcze można? To się okaze.

    OdpowiedzUsuń