29 lipca 2024

Szczyt lata


I kolejny miesiąc lata mija. Czas biegnie swoim trybem. Porzeczki zostały zerwane i spożytkowane, czarne, czerwone i białe. Kończą się ogórki - w tym roku powstał zwiększony zapas sałatek kilku rodzajów, bób został pożarty, zjadamy jarmuż i seler, fasolkę i fasolnik, a częściowo idzie do zamrażarki. Przed nami pomidory i jabłka.
Winko porzeczkowe bulgocze cierpliwie w gąsiorze. Nastawy ziołowych nalewek leczniczych uzupełnione macerują się (glistnik, piołun, orzech, goździk, pieprznik jadalny, dziurawiec).

Przeminął także doroczny festiwal folkowy w naszej gminie. Klasycznie, Anna prowadziła warsztaty ceramiczne i swoje stoisko, w czym jej pomagałam przez dwa popołudnia. Jako i zazwyczaj.


[Zdjęcie sprzed dwóch lat, ale nic się nie zmieniło]. No, może oprócz tego, że stopniowo wszystkim nam ubywa czasu i młodości, co sprawiło, że kilku dawnych znajomych ledwie poznałam przy niespodziewanej konfrontacji. Nie śmiałam zapytać czy i ja na tyle się zmieniłam. Cóż, w środku nic a nic mi nie brakuje, wręcz jakby ubywało mi zmartwień i ciężarów psychicznych, więc dusza wręcz się rozwija. Tyle dobrego.

Anna zaliczyła jeszcze inne jarmarki w okolicy i kilkudniowe warsztaty tradycyjnego wypału ceramiki tzw. siwej w domu kultury w sąsiedniej gminie. Z budową i paleniem stosownego pieca z cegły i gliny, co widać na zdjęciu poniżej.


I przykłady takich podlaskich miejscowych naczyń, robionych bez użycia szkliw.


Było trochę męczących upałów, ale przyzwyczajenie chyba robi swoje, ledwie je zapamiętałam. Teraz pojawiają się co rusz spontaniczne opady, zachmurzenie, wiatr, strząsający jabłka z drzew i pogoda jest znośna pod względem temperatury. 

2 komentarze:

  1. podziwiam Waszą kreatywność i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kwestia cech charakteru osób spod kardynalnego znaku, a nie jakiegoś zamierzenia. :)

      Usuń