Poranki już mocno rześkie, wilgotne i mgliste. Powoli przygotowujemy się na śnieg i mróz. Liście selera i pietruszki z cieplicy i grządek, kwiat aksamitki i liście kocimiętki powędrowały do suszenia. Aksamitkę piję codziennie w ramach herbatki, a także robię mocniejszy napar, razem z szałwią, czasem dorzucam liście dębu i dolewam do gorącej kąpieli. Profilaktycznie, nie żeby się leczyć. Ot, przyjemnie jest się wypławić raz w tygodniu w jakichś zapachowych naturalnych substancjach. Kocimiętka ma właściwości nasenne i uspokajające, podobne do melisy, więc mieszam je z aksamitką jako swoje ziółka wieczorne.
Anna jeszcze czasem idąc za kozami w las przynosi garść grzybów. Podgrzybki i maślaki już zanikły, ale można nadal znaleźć kurki i zielonki (w moim rodzimym regionie także podsłonkami nazywane). I tak czasem jeszcze zdarza się zupa grzybowa, albo sos ze świeżych grzybów.
Wczoraj przy niedzieli ponadto wylądowała na jarmarku w Białymstoku. Kulturalnie pod dachem urządzony, więc zimno nie doskwierało, zebrał blisko stu wystawców.
Wróciła wieczorem, może nie tyle wzbogacona, bo po odjęciu kilku stówek zapłaty za stoisko pozostało niewiele, ale zadowolona z poobracania się pośród ludzi, znajomych i nieznajomych ceramików, w dużym mieście, w swojej branży.
Życzę wam spokojnego zimowania w domowych pieleszach i oczywiście dużo zdrowia dla was i całej załogi Kresowej Zagrody.
OdpowiedzUsuńWzajemnie, dobrej ciepłej zimy. :)
Usuń