22 sierpnia 2023

Dary słońca

Życie się plecie w upałach sierpniowych (które wcale takie dziwne nie są o tej porze roku), właściwych dla stałego i słonecznego znaku Lwa. Kozy przystopowały na szczęście wolę penetracji okolicy, mimo że pastwisko prawie wyschło, żółte i wyleniałe. Czas spędzają w sadzie, jedząc spady jabłkowe i resztki zielonej trawy pod drzewami, czasem sąsiadka coś im wrzuci przez płot, czyszcząc swój ogródek, czasem Anna przerzuca wycinane stopniowo gałęzie zakrzaczeń z porośniętego gęsto samosiejkami ugoru, pełne jeszcze liści, które one z żarłocznym zapałem pochłaniają. Korują także gałęzie, które później, gdy się ich trochę uzbiera zwieziemy na przyczepce jako opał na zimę.
Największy upał po południu spędzają w oborze, przeżuwając spokojnie, po czym jeszcze na chwilę są wypuszczane przed drugim obrządkiem, wtedy już spokojnie skupiają się na wyjadaniu chwastów, jeszcze żywych na pastwisku, podlewanych sporadycznymi ulewami.
Mleka dostatek, robię zatem żółte sery, które dają się przechowywać do kilku miesięcy w piwnicy i dają nam zapas pożywnego białka przez jesień i zimę. Jest to produkt, którego w sklepie w ogóle nie kupujemy.

Anna codziennie spędza dużo czasu w swoim ukochanym tunelu, gdzie zbiera, podlewa i zasiewa znowu kolejne roślinki (np. rzodkiewkę, rzepkę itp. które na jesień dają przyjemne i zdrowe, wolne od robactwa typowego dla wiosny i lata - plony). Co kilka dni przetwarzamy pomidory na przeciery i sos, ogórki na sałatkę albo małosolne, resztki idą na skarmianie kóz, które bardzo je lubią. Zaczęła się fasolka. Oto trochę obrazków.

Fasolnik chiński, zabawnie wężowo długi strąk z maleńkimi ziarenkami, całkiem smaczny.

Aksamitka, mnóstwo jej posianej w ogrodzie i tunelach dla ochrony przed robactwem, teraz służy nam do zbioru, suszenia na herbatę i napary, lub jako przyprawa do potraw. Nastawiłam także zdrowotną nalewkę na świeżych płatkach kwiatu. Aksamitka zawiera luteinę, ważną dla dobrego wzroku. Poza tym jest bakteriobójcza i oczyszczająca, więc warto ją pić często, zwłaszcza upał do tego zachęca, aby się nawadniać.
Niedawno były zbiory bazylii, która wysuszona i pachnąca powędrowała jako zapas przyprawowy do potraw na zimę. Świetna zwłaszcza do pomidorów i serów.
Z mięty już dawno wykonałam zapas syropu służącego Ani do dosładzania napojów latem.

Bakłażany się udały, jem często i nie narzekam na smak. Wręcz bardzo lubię ich konsystencję grzybo- lub mięsko-podobną w potrawie. Najpierw trzeba przeciąć wzdłuż i wydłubać środek z nasionkami, wnętrze posypać solą i poczekać aż wypuści sok. Wylać go potem, warzywko pokroić w średnią lub większą kostkę i smażyć i dusić (ja robię na skwarkach, ale osoby mające we wstręcie zwykłe tłuszcze, mogą się bawić w oleje takie i śmakie, które jednak w smażeniu tracą dobre właściwości, gust to gust, wybór to wybór), przyprawione według upodobania. Można zapiekać, też smaczne.

Oraz pierwsza próba uprawy egzotycznego (tym bardziej na Podlasiu) arbuza. Krzaczek wyrósł i wydał trzy owoce, urosły nieduże, ale z cienką skórką i soczystym słodziutkim wnętrzem. Zjadłyśmy z satysfakcją. Niestety melony się wycofały ze współpracy, nie dały plonu.

Na zdjęciu owoc kruszyny, z krzaczka odkrytego na naszym nieużytku. Poza tym można się tam raczyć słodkimi owocami czeremchy. Ulubione zajęcie (oprócz szukania grzybów) podczas wypasu stada poza pastwiskiem. Niektóre są jeszcze czerwone, te późniejsze od czeremchy amerykańskiej, czarne są już jadalne z naszej polskiej odmiany (albo na odwrót, już dawno mi się pomyliło). Oba gatunki współżyją z nami w okolicy i różnią się porą kwitnienia i owocowania.

2 komentarze:

  1. Pani Ewo, chętnie się dowiem w jaki sposób zabarwia Pani żółte sery, czy stosuje jakiś barwnik dedykowany w serowarstwie, czy eksperymenuje z czymś własnym. ? U mnie annato kilka kropli nadaje kolor, ale szczerze to tylko te sery bez niczego dojrzewją dłużej, żółte trzeba zjeść wcześniej. ( też kozie oczywiście 🙂)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczym nie barwię. Sery kozie co prawda są bardziej białe z natury, ale żółkną w naturalny sposób. Do zdobycia smaku i wyglądu muszą dojrzewać przez miesiąc w piwniczce, a jak dla mnie najlepiej smakują po dwóch miesiącach. Starsze nieco wysychają i nabierają ostrzejszego posmaku, ale dają się zjeść w formie dodatku do zapiekanek, pizzy czy z czasem jako parmezan.

      Usuń