26 sierpnia 2016

Jesienne upłynnienia

Wróciły ciepłe słoneczne dnie. Choć czuć już jesień, po żniwach zawsze tak się dzieje. Bociany odleciały, o świcie słychać jeszcze klangor żurawi mieszkających za lasem. Im jeszcze nie śpieszno.
Lecą jabłka. Z dnia na dzień większe, słodsze i mniej robaczywe. Zaczynają się antonówki, choć jeszcze kwaśnawe. Mimo to, sok nabrał charakterystycznego aromatu. W większości zapełniłam już nim posiadane zakręcane butelki. Jest tego... muszę policzyć kiedyś przy okazji, ale kilkadziesiąt na pewno. W każdym razie tyle, ile nam dwóm starcza na dwa lata. Anna próbowała dokupić butelek w sklepie z opakowaniami, ale ich cena jest... dwukrotnie wyższa, niż takiej samej butelki z sokiem w sklepie. Odpuściła sobie. Zapełniam teraz resztę gąsiorów, będzie cydr.
W skupie siemiatyckim cena 1 kg jabłek wynosi 24 grosze na teraz. Czyli 100 kg (cztery duże worki) to raptem 24 złote.  Żeby opłaciło się pojechać z przyczepką i zarobić więcej, niż potrzebne na jazdę w tę i z powrotem paliwo, trzeba by zebrać najmniej pół tony. Kilka lat temu zdarzyło się, i owszem, ale był skup w miasteczku i nie trzeba było daleko jeździć. Na razie się nie zanosi na takie ilości.
Drzewa w sadzie starzeją się, mimo przycięcia i mimo własnych pszczół, w tym roku miały za krótki czas na zapylenie, czas kwitnienia przypadł na pogorszenie pogody.
Mimo to, na nasze potrzeby mamy owoców wystarczająco, aż nadto, więc się nie martwię wcale. Kozy również są zadowolone. Znajomi i potrzebujący mogą podjechać i nazbierać ich sobie ile chcą, za przysłowiową złotówkę, albo jakąś wymianę.

Na drzewach dojrzewają jeszcze śliwki węgierki. Dochodzą tu późno, bo we wrześniu, ale są wtedy najsłodsze. Warzę z nich pyszną konfiturę bez cukru.

Anna co rusz przynosi z ogrodu cukinię, patisony, albo dynię hokaido. W kuchni trwa sezon na leczo, które z dodatkiem tej dyni jest wyjątkowo smaczne.

Octowe nastawy buzują z zapałem. Zostało jeszcze trochę octu z dwóch poprzednich lat, dojrzewa w piwnicy i jest z czasem coraz mocniejszy i lepszy. Naprawdę warto go potrzymać. Zaczynamy je dosmaczać. Na pierwszy rzut poszły płatki z dzikiej róży, która jeszcze kwitnie.
Co do właściwości octu jabłkowego w skórnych przypadłościach muszę je potwierdzić, a nawet zadziwić się skutecznością. Odkąd używam go do płukania włosów wzmocniły się, a przede wszystkim wrodzony łupież przestał być tak dokuczliwy, jak do tej pory. Mało tego. Wyleczyłam się nim też z kilku brodawkowatych pypci, które wyskoczyły mi na skórze, po prostu zmniejszyły się i szybko znikły.
Ponadto marynuję w occie ząbki czosnku i pojadam do kanapek, albo sałatek. To tytułem wzmacniania odporności i prewencji przeciwrobaczej, którą od lat co roku uskuteczniam, wraz z sezonowymi dawkami jagód.Ocet z takiej zalewy, rozcieńczony wodą można śmiało pić, jest tylko trochę kwaskowaty i ma właściwości odkwaszające żołądek i anty-zgagowe.

Wracając do tematu płatków różanych to dają się też zastosować w dosmaczaniu cukru pudru. Który z kolei dodany do lodów z koziego mleka i jogurtu domowego, jakie systematycznie robię całe lato, tworzy niespotykane i wykwintne - lody różane. Mniam!
Jakiś czas temu Anna nastawiła wino na płatkach róż, właśnie żem je odcedziła i postawiła na dalsze dojrzewanie. Po pierwszym wrażeniu (podobnie jak przy piciu wina z kwiatu bzu) perfumeryjnym, kubki smakowe wpadają w stały zachwyt.
Takoż wina z czarnej porzeczki, całkiem na swoich dzikich drożdżach pędzone, mają się świetnie, dosłodziłam już je i drugi raz buzują, zanim je w końcu odcedzę z resztek owoców i pozlewam do butelek. Niechaj stoją. Nawet więcej, niż rok. Nie ma nic smaczniejszego, niż stare porzeczkowe wino, dwu-trzyletnie! W smaku wtedy wręcz trudno je odróżnić od wina gronowego.

Ponadto sprzedały się wszystkie indyczęta, które miały być sprzedane. Trafił się chętny nawet na te późne, przyjechał z daleka. Choć już straciłyśmy nadzieję i przygotowałam się na zimowy chów całej gromadki (przed Wielkanocą na pewno by poszły za dobrą kasę).
Okazało się, że od wiosny hodował białe indyki brojlery i niedawno wzięły mu i padły (co się im zdarza na otłuszczenie albo choroby gastryczne). No, zwyczajna indycza rasa z pewnością takiej niespodzianki mu nie sprawi. Czyli z zadowoleniem stwierdzam, że indyki zarobiły nie tylko na swój wikt i utrzymanie całoroczne, ale i na przyszłoroczną zagrodę dla drobiu, którą mamy w planie.

6 komentarzy:

  1. Płatkami różanymi aromatyzuję też zwykły cukier- lekko rozcieram je z kryształkami cukru, potem można to wysuszyć, a ja po prostu przechowuję w słoiku w lodówce. Jesienią i zimą, kiedy mam ochotę na coś słodkiego, robię kisiel cytrynowy i posypuję tym różanym cukrem- niebo w gębie !
    Cydr robisz już nie pierwszy raz, mogłabyś podać jakiś sprawdzony przepis, bo chętnie bym zrobiła, a trochę obawiam się, żeby butelki mi nie powybuchały w piwnicy ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cydr robię z grubsza mówiąc "na oko", więc przepisu jako takiego podać nie mogę. Smak zależny jest w dużej mierze od rodzaju jabłek i ich zdrowego stanu (bywało, że miewał skryty posmak pleśni). Nastawiamy w gąsiorach, 5- i 15-litrowych, sok z sokownika, trochę cukru i drożdże winne do cydru, czasem - jak jest czas się pobawić - nastawiamy polowę soku z sokownika i połowę soku z sokowirówki - surowego. Z samego surowego - nie lubię, bo to smak czystego "jabcoka". Z sokiem jest słodszy i milszy w smaku. Wychodzi nieco bardziej cierpki, ale taki zdarza się najlepszy. Do butelek pakuje się dopiero, gdy fermentacja oslabnie. Z odrobiną cukru, aby stworzyć bąbelki w butelce. Butelkujemy w butelkach po piwie, kapslujemy. Jeszcze nic nie wybuchło, zresztą idą zaraz do chłodnej piwnicy, więc to tez ważne, obniżyć temperaturę. Najczęściej wybucha w butelkach typu pet.
    Zdrówko, ES

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wskazówki, spróbuję w małej butli nastawić .

      Usuń
  3. Nie mam w tym roku jabłek ale dużo śliwek .Czy śliwkowy ocet to jest temat ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owocowe octy jak najbardziej. Choć akurat ze śliwek nie próbowałam jeszcze. Mam nastawione z porzeczek i kwiatu lipy. Dobrze jest zakwasić nastaw niewielką ilością gotowego octu, może być jabłkowy, bo najczęstszy. Napisz jak ci poszło.

      Usuń
  4. No , może dzisiaj podejmę próbę nastawienia bo będę na działce .Teoretycznie octy robi się podobno "ze wszystkiego" ale dla debiutantki w tej materii śliwkowy to prawdziwe wyzwanie.Ale ... do dzieła!

    OdpowiedzUsuń