12 maja 2016

Przygody codzienne

Dni pogodne, acz z majowymi ulewami prawie co dzień, choć od trzech dni pada jedynie w sąsiednich wsiach i na Białorusi, zapraszają najpierw do pracy na dworze, a potem na taras, aby odpocząć. Przez kilka dni z rzędu sadziłyśmy z zapałem w obu ogrodach drzewka, krzewy i kwiaty. Ogród permakulturowy, daleki od nawodnienia i możliwości podlewania go w razie suszy, z bardzo kiepską leśną glebą wymaga wciąż dodatkowego wysiłku przy każdym nasadzeniu. W ruch poszła taczka, widły i wieloletni kompost, gromadzony od początku zamieszkania w zagrodzie, został poważnie naruszony, aby posłużyć roślinom za pokarm. Na koniec każda sadzonka dostała opatulinkę ze słomy, aby osłonić ją od chwastów, wilgoć utrzymać i podtrzymać dokarmianie w sezonie. Posadzone trzy lata temu porzeczki, w zeszłym roku mocno nadwyrężone suszą i brakiem naszej opieki, odbijają z zapałem i wiele z nich, mimo, że niewysokie, zakwitło i ma po kilka gron zalążków owoców na sobie. Te, co uschły zostały teraz wymienione na nowe, białe, czerwone i czarne. Doszły też maliny, oraz pigwa, dereń, jagody kamczackie, wiśnie kaukaskie, śliwy węgierki, agrest w dwóch kolorach, forsycja i jaśminowiec. Wszystko trzeba było obficie zaopatrzyć na starcie w nowe życie. Oby im się udało!

Posiane zostały też dynie różnych rodzajów, patisony, cukinie i fasolka. Pierwsze posiane roślinki kiełkują już szczęśliwie, także truskawki, te które przeżyły suszę dorodnieją w tym roku i pięknie kwitną.

Trwa też rżnięcie i porządkowanie zalegającego na podwórku drewna, aby przygotować miejsce pod nowy zbiór z lasu, który ma na dniach zjechać. Poprawianie ogrodzeń pastwiskowych i ogrodowych. Oraz codzienny wypas naszego bydełka, które z racji braku głównego pastwiska melinujemy tu i tam, na mniejszych wygrodzonych obszarach trawiastych, na ugorze i w sadzie. Poza tym trzeba z nimi chodzić po okolicznych łączkach i zakrzaczeniach. Czasem i kilka godzin dziennie, aby się najadły.

Poza tym kurczęta rosną w oczach, spędzają całe dnie w ogródku w drewnianej zagródce, po południu wypuszczane luzem, aby sobie mogły eksplorować świat, uczyć się go i polować na owady, co uwielbiają.

Z przyjemności relaksowych pozostaje nam grillowanie i tarasowanie wieczorne, razem z towarzyszącymi psami u stóp i kotami u głów. I licznymi ptasimi glosami w uszach.

Z wieści najnowszych: zakwitł jabłoniowy sad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz