19 listopada 2015

Ofiara z balbiny, tudzież ochrona wzmocniona

Kilka dni temu lis nam porwał Balbinę. Stało się to w sadzie i w zagrodzeniu. Pod naszą i psów, z racji deszczowej pory przesiadujących dnie całe w domu, nieuważność. Przyparł biedaczkę do siatki i schwytał, jeno kilka piórek zostało. Reszta stada uciekła. Balbin widocznie smutny chodzi, choć mu jeszcze Kuba została. Z imieniem Kuba jest u nas tak jak z Kolą od Coli, a nie od Mikołaja. Miał być gąsiorek, wyrosła gąska, a imię zostało. No, to od wyspy Kuby jest nazwana, a nie od Jakuba, czy też Kubania. Balbina jednak była jego żoną-siostrą od samego pisklęcia znaną. I Kuba ledwie mu serce zajmuje. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi z tęsknotą. Białe gęsi zupełnie go nie interesują i właściwie kubańskie i owsiane osobno chodzą.
Na białe zresztą kryska jesienna nadeszła i stado zmniejszyło się już do połowy. Anna uskutecznia metodę skubania gęsi na rozgrzanym parniku z kartoflami i coraz szybciej jej to idzie.

To nie z powodu straty Balbiny, ale przy okazji, tudzież innych też, bo z 12 młodych niosek już tylko 7 zostało, nasza posesja zyskała wreszcie, po wielu miesiącach oczekiwania, tylną bramę i w tej chwili psy oraz ptactwo blaszkodziobe nie może już wędrówek niebezpiecznych uskuteczniać. Co do kur i indyków mam poważne wątpliwości, ich nic nie powstrzyma od przedzierania się przez płoty i grzebania w lesie. Choć nabrały czujności po kilku atakach i koguty na alarm biją, nawet, gdy obcego człowieka nagle na podwórzu zobaczą.

Listopad w pełnej krasie. Pada, rosi, tumani. Noce jednak zaskakująco są ciepłe i niewiele chłodniejsze od dnia. Kluseczka zjawia się tylko na śniadanie i kolację, resztę czasu spędzając pod licznymi dachami w obejściu, a to na tarasie, a to w altanie, a to pod okapami obory, kurnika i spichlerza, albo daszkiem drewutni. Najwyraźniej lubi senną słotę.
Długie wieczory przy rozgrzanym kaloryferze skłaniają mnie do twórczości takiej i owakiej. Pracuję nad książką, opisującą moje dzieje osiedlenia się w starej podlaskiej chatce, do czego namówił mnie zaprzyjaźniony pisarz, Alef Stern. Teraz już też mój szef na portalu pressmix.eu, na którym od niedawna zaczęłam się udzielać z felietonami. Także z tematami branymi z Kresowej.
Nostradamus o Arabach w Europie.
Okiem kozy.
Dlaczego kozy.

1 komentarz:

  1. "Pada, rosi , tumani" piękny, działający na moją wyobraźnię zwrot. Dzięki . Pozdrawiam. Ala

    OdpowiedzUsuń