- Malwinę dzisiaj sparło. Pobekuje, strzyki napuszczone. Zdążę wrócić, jak myślisz? Tylko na pocztę muszę i do sklepu.
- Zdążysz.
- Zajdź do niej za piętnaście minut i spójrz jak sprawy się mają, dobrze? Zadzwoń w razie czego.
- Ok.
Zajrzałam. Malwina przejęta, pobekuje raczej ze zdziwienia, że coś się z nią dzieje innego, niż zawsze. Ta nasza dwulatka, najdorodniejsza z całego stada, córa Gwiazdy przepuściła jeden sezon, bo zwyczajnie nie zaszła w ciążę. Była tak wysoka, że nasz niewyrośnięty jeszcze wtedy koziołek nie sięgał. I żadne próby postawienia go wyżej nie skutkowały. Ostatniej jesieni też sprawa dobrze nie wyglądała. I zakocenie nie było pewne prawie do końca. Malwina jest tak wysoka i dobrze zbudowana, że brzuch prawie wcale się nie powiększył, i dopiero od niedawna obsunął się nieco i po tym poznałam, że jednak jest. To dobrze, bo miała zapowiedziane, że jak i tym razem nie będzie miała dzieci to ją zjemy. Chyba wzięła sobie sprawę do serca.
I proszę. Popanikowała z godzinę, położyła się i za następną wizytą w oborze okazało się, że już liże swoje koźlątko. Po piętnastu minutach okazało się, że jest i drugie! Parka.
I tak jest co dzień od jakiegoś czasu. Jedna, dwie, a nawet trzy kozy potrafią pęknąć jednego dnia. Jeszcze nie koniec, ale wszystko idzie ku dobremu efektowi. Lekka przewaga koziołków się utrzymuje.
Obórka przypomina teraz żłobek, słychać pobekiwanie mam i cienkie głosiki koźląt, do złudzenia przypominające płacz ludzkich niemowląt. Zbieramy siarę na mydło. Jest mleko do kawy i na zupę mleczną. Piją je koty i psy. Nowy sezon u progu...
wykoty to chyba najprzyjemniejsze chwile dla hodowcy... Tyle, że u mnie zwierzęta mniejszego kalibru..
OdpowiedzUsuńPrzyjemne, ale gdy już się skończą. To także duże napięcie, żeby wszystko dobrze poszło, bez komplikacji, żeby młode były zdrowe i silne itd. itp. Jak to przy dzieciach. ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie miastowej Kobiety wszystko jest takie odległe a jedna ciągnie mnie na wieś...podziwiam Was za pracę..ale i zazdroszczę kontaktu z naturą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gratuluję udanych wykotów. Ja czekam aż do maja, a tak bym chciała "już"...
OdpowiedzUsuń