18 lipca 2011

Obserwacje czyli smutek i smuteczek

No, cóż, fala burzowa, która przeraziła środkową Polskę przyszła już do nas w stanie agonalnym i wbrew ostrzegawczym prognozom meteo - klapła w dniu, gdy miały być srogie wiatry i gradobicia oraz burze z piorunami. Nic takiego się nie wydarzyło i pogoda wyklarowała się aż do upalnej i suchej.
Z powodu pracy, pracy, pracy, którą uprawiamy świątek piątek od świtu do nocy, miewam tylko króciutkie momenty zastanowienia.
Kicia przylgnęła do zagrody, choć przez dwa dni prawie nie wychodziła z jakiejś swojej kryjówki i nie odpowiadała miauczeniem na wołanie, aż sobie pomyślałam, że wywędrowała dalej. Jednak znów jest i woła jeść dwa-trzy razy dziennie. Niestety, obserwuję u niej smutne objawy. Prawdopodobnie była bita. Nie z-bita, czyli uderzona raz, lecz systematycznie i okrutnie odganiana od jedzenia. Kiedy Kicia zobaczyła mnie z kijem pasterskim w ręku cała się skuliła i schowała za miseczką, łypiąc na mnie przestraszonymi oczami, jak niewinnie uderzone dziecko.
Poza tym cierpi na dziwną dolegliwość. Zawsze po jedzeniu kilka razy krzyczy z bólu. Czasem krzyczy tak bez jedzenia. Kombinuję, że może jest potłuczona i obita, stąd ten objaw. Nie wpływa to na brak apetytu, choć staram się jej dawać mniejsze porcje od chwili, gdy to zauważyłam.
Dzisiaj wybiegła na moje spotkanie rano prawie pod dom i nawet Jasia niezbyt się przestraszyła, kładąc się przed nim brzuszkiem do góry, takim psim sposobem. Domagała się śniadania, miłe. Nadstawia grzbiet i głowę pod głaskanie, a wzięta na ręce przytula się mocno.
Są więc postępy, choć ten tajemniczy ból mnie smuci.

Gusia wciąż kuleje. Ale po dwóch dniach depresji, czyli smutnego zamilnięcia i odsuwania się na obrzeża zagrody zaczyna mieć apetyt i nawet pokwakuje czasem pod dziobem, więc może wróci jej forma. Brakuje mi jej aktywności na podwórzu i wtrącalskich wrzasków (zwłaszcza podczas rozmów komórkowych, hehe).

3 komentarze:

  1. Biedna kicia :( Niestety okrucieństwa ludzkiego wobec zwierząt jest coraz więcej. Z frustrowani ludzie wyładowują swoją złość na zwierzętach, bo na równych sobie się boją. Wiedziała do kogo przyjść i kto ją przygarnie, mądra kotka, mam nadzieję, że odnajdzie u Ciebie to czego nie zaznała - przyjaźni człowieka ze zwierzęciem :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. z miłą chęcią skopałbym dziada, który był zły dla kici

    bydło czasem musi dostać w skórę - inaczej nie zakuma

    OdpowiedzUsuń
  3. Serce pęka, jak sobie uświadamiam, że są ludzie, którzy potrafią znęcać się i krzywdzić takie bezbronne, małe istoty.

    OdpowiedzUsuń