Kilka dni temu Luba, tak jak przewidywałam, zrobiła nam niespodziankę. Tuż po śniadaniu powiła dwójkę tegorocznych alf, koziołka i kózkę. Oczywiście po kolei przyniesione zostały do wysuszenia w pieleszach domowych, bo w oborze jakoś nie schły, zimno.
Sprawie przyglądał się uważnie z góry, siedząc na schodach Maciuś.
No, i oczywiście Laba z oka nie spuszczała. Uwielbia dzieci. Wszelkiego rodzaju i gatunku.
Gratulacje :) niech się zdrowo chowają :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taką malutką kózkę :)
OdpowiedzUsuńNa tym blogu jest ich wiele. Jak co roku o tej mniej więcej porze. ES
Usuń