Pośród ostatnich zbiorów i przetwarzań Anna wpadła w objęcia nowego hobby. Jakiś czas temu musiała, ze względu na projekty w domu kultury, wrócić do sitodruku. Co obudziło w niej dawne zamiłowania poligrafa. Z tego powodu zaliczyła w tym roku odpowiednie kursy, aby się dokształcić. Jeden w temacie druku na ceramice. I ostatnio - sztuki zwanej ekoprintem. Oznacza to drukowanie liśćmi na tkaninie. Nie tylko liśćmi, bo kolory można uzyskać z różnych przypraw, typu kurkuma czy papryka. Wciągnęło ją.
Na kuchnię powędrował wyciągnięty z piwnicy wielki kocioł, służący do farbowania. A szanowna artystka buszuje po krzakach wszędy i owędy, aby najbardziej farbujące liście odnaleźć i jeszcze przed zimą wykorzystać, opanowując nowe rzemiosło. Ponoć najefektowniej wychodzi liść sumaka.
Rezultaty może są jeszcze dyskusyjne, ot, pierwsze próby, ale popatrzcie sami.
Osobiście widzę tu świetny biznes preppersowski, koszulki maskujące dla buszujących w lesie.
Ewentualnie pamiątka z Puszczy.
To co powyżej oddaje możliwości nadruku przez naturalne zabarwienie liści jesiennych. Na wiosnę będzie nowa przygoda i nowa jakość kolorystyczna.
Ciekawie wygląda :) Trzymam kciuki za rozwój pasji :)
OdpowiedzUsuńNo i znów się uśmiałam . Co prawda ogonkiem nikt nie machał w tym wpisie, ale za to pojawiły się koszulki maskujące.Ciekawe jak będą nazwane koszulki z wiosennej kolekcji.
OdpowiedzUsuńCiekawe, prawie jak batik:-) tylko technika inna.
OdpowiedzUsuńNa czas zbierania chrustu w lesie jak znalazł. Brawo Anno!
OdpowiedzUsuń