30 września 2018

Dyniowe żniwo

Gruntowanie i malowanie ścian i sufitu w toku.
Samochód sprawny, choć falowania silnika przy największych szybkościach nie dało się usunąć.
Zebrałyśmy jedną pakę dyni z ogrodu permakulturowego. Nie urodziło się w tym roku zbyt wiele, ani zbyt dużych. Winne były chłody i susza na początku wiosny, które sprawiły, że rośliny późno zaczęły się rozwijać, później kwitnąć i zawiązywać owoce. Niemniej i tak zmęczyłam się setnie wnosząc urobek ogrodowy na poddasze. Starczy na zimę.
Część dyniek, tych najmniej dojrzałych, zmieszczone w dwóch dużych skrzyniach, przeznaczone są na skarmianie kozom i kurom. Zwierzęta zatem także zadowolone.
Pierwsza zupa dyniowa wyszła przepyszna. Co nastroiło nas przyjaźniej do dalszej pracy.

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę tych dyniowych żniw. U mnie totalny nieurodzaj. Liście owszem, nawet teraz rosną nadal, kwiaty były ale dyni ani sztuki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń