Kilka dni temu Luba, tak jak przewidywałam, zrobiła nam niespodziankę. Tuż po śniadaniu powiła dwójkę tegorocznych alf, koziołka i kózkę. Oczywiście po kolei przyniesione zostały do wysuszenia w pieleszach domowych, bo w oborze jakoś nie schły, zimno.
Sprawie przyglądał się uważnie z góry, siedząc na schodach Maciuś.
No, i oczywiście Laba z oka nie spuszczała. Uwielbia dzieci. Wszelkiego rodzaju i gatunku.